Tytuł: "Pan Poniedziałek"
Autor: Garth Nix
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 306
"Niech Ostatnia Wola się wypełni!"
O czym opowiada książka:
Pewnego razu Arthur dostaje ataku astmy. Wtedy zjawia się tajemniczy Pan Poniedziałek i daje chłopcu Klucz, czyli Minutową Wskazówkę. Ten magiczny przedmiot ratuje Arthura. Tymczasem ludzi atakuje dziwna choroba, którą przywołały mroczne Niconie, potwory z innego świata. Chłopiec udaje się w podróż do Domu po to, by uzyskać lekarstwo na epidemię.
Kilka słów ode mnie:
Nie wiedziałam, czego się po tej książce spodziewać. Podchodziłam do niej z dystansem. Powieść tę nabyłam na lubimy czytać, w formie wymiany. Wtedy "Pan Poniedziałek" wydał mi się być bardzo ciekawy. Na tle innych - był ciekawy. I mnie zaciekawił, był to dla mnie powrót do dzieciństwa, do czasów w których wierzyłam we wróżki i trolle.
Jednak od owych książek z dzieciństwa "Pan Poniedziałek" niczym się nie wyróżnia.
Pomysł:
Pomysł jak każdy inny - czarny charakter, który panuje nad światem i zwyczajny chłopiec, który ocali świat. Oczywiście chłopiec ów posiada jeszcze oddaną kompankę i... żabę. No cóż, zazwyczaj jest to jakiś dziki smok, ale jak kto woli.
Pomysł więc jest według mnie zwyczajny. Ale tematyka jest taka, jaką lubię, więc jest dobrze. Powieść czytało mi się bardzo szybko, w niektórych fragmentach książki nie sposób było się oderwać.
Styl pisania:
Hmm... hmm... No cóż, przyznam szczerze, że styl pisania ocenić mi jest trudno. Autor pisał prosto, zwyczajnie. "Pan Poniedziałek" może nie jest przepełnioną zapierającymi dech w piersiach cytatami wspaniałą historią, ale tą właśnie prostą, zwyczajną książką. Pan Nix umiał jednak budować ładne opisy zarówno miejsc, jak i wydarzeń. Łatwo mi było rozeznać się w książce.
Postacie:
Arthur był bardzo wyidealizowaną postacią, autor zamiast Arthura z paroma wadami, który zmaga się z ciężkim zadaniem, stworzył bohaterskiego, przyjacielskiego, inteligentnego, odważnego Arthura, którego jedyną słabością jest astma. Reszta bohaterów była... niesympatyczna. Jedyną postacią na poziomie według mnie był tylko Zmierzchnik. A szkoda.
Okładka, tytuł, opis z tyłu (opis - KLIK):
Okładka mi się... niezbyt podoba. Jest tam bardzo dużo rzeczy, a wszystko razem wygląda tak sztucznie.
"Pan Poniedziałek" - tytuł tak jakby (nie)zwykły. O, tak bym go nazwała. To tytuł, który każdy mógłby wymyślić, ale nie wymyśli.
Opis jest zachęcający. Mhym, zachęcający.
Ocena: 6/10.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".
Dziękuję za podesłanie linku do recenzji,
OdpowiedzUsuńzostała ona dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę".
Pozdrawiam serdecznie
Miłośniczka Książek :)
Nie ma spraw, to ja dziękuję :)
UsuńPozdrawiam :)
jak na mój gust trochę za prosta ta historia i zbyt przewidywalna. do fantastyki rzadko zaglądam, więc poczekam na coś bardziej ekscytującego.
OdpowiedzUsuńByć może :) Tak jak już wspomniałam w recenzji od tej książki nie można się spodziewać zaskakujących momentów i wielu tajemnic.
UsuńPozdrawiam
Okładka rzeczywiście nie jest zbyt zachęcająca, ale ogólnie to historia zdaje się być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, jest ciekawa. Czy warto sięgnąć - nie wiem, niektórzy mogą mieć inne zdanie. Ja twierdzę, że warto, ale są jednak ciekawsze książki.
UsuńTa książka nie przyciąga mnie zbyt mocno do siebie, ale nie mówię jej nie. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńGdybyś jednak chciała przeczytać, to miłego czytania ci życzę :)
Usuń