czwartek, 21 listopada 2013

Recenzja książki "Między niebem a ziemią".


Tytuł: Między niebem a ziemią
Tytuł oryginału: The barn dance
Seria: -
Autor: James F. Twyman
Tłumaczenie: Ewa Androsiuk-Kotarska
Wydawnictwo: Illuminatio
Liczba stron: 244
Data wydania: (rok wydania) 2011










"Nic nigdy tak naprawdę nie umiera"


Między niebem a ziemią to historia prawdziwa, wydarzenia są oparte na faktach. Powstała dzięki doświadczeniom autora - Jamesa F. Twymana. Linda naprawdę żyła, umarła, a jej mąż nie pogodził się z tą stratą. Naprawdę mieli córkę, Angelę, rozwiedli się, choć on nadal ją kochał.
James F. Twyman to autor New York Timesa. Dotychczas napisał piętnaście powieści, w tym znany Sekret kodu Mojżesza oraz The Proof. Zajmuje się również reżyserowaniem i muzyką. Założył organizację The Seminary of Spiritual Peacemaking, która wyświęciła już ponad pięciuset duchownych. Mieszka w Portland.

"Miłość jest jedyną wartością, którą nosimy w sobie cały czas, i ją właśnie zabieramy do każdego świata, do którego przechodzimy"

Miłością Jamesa Twymana była Linda. Słodka, piękna Linda. Nieważne, że rozstali się kilkanaście lat temu. Nieważne, że ich związek przestał istnieć. Nieważne, że dzieliło ich wiele kilometrów. On nadal ją kochał. Aż pewnego dnia została mu odebrana.
Linda Twyman została zamordowana 27 listopada 2005 roku, we własnym mieszkaniu, przez dwóch nieznanych napastników. Ot, wyszła tylko na chwilkę, by zapalić papierosa. Właśnie wtedy ktoś ją zaatakował, zasłonił usta, żeby nie mogła krzyczeć i dzięki ostrzu brutalnie pozbawił życia. Nie wiadomo, kto to był. Nie wiadomo, czego szukał. Nie wiadomo, dlaczego to właśnie Linda stała się jego ofiarą. Zagadka morderstwa jest nie do rozwikłania. Policja nie poczynia niemal żadnych postępów. Właśnie z tym nie może się pogodzić James.
Po prawie czterech latach milczenia i cierpienia były mąż zamordowanej nadal nie może pogodzić się ze stratą ukochanej. Wie, że musi również chronić swoją córkę, Angelę. Ale nie może sobie z tym wszystkim poradzić. Po prostu nie może. Wiedziony serią przedziwnych snów oraz wizji wyrusza w podróż ku nieznanemu. Nie wiedzieć czemu trafia na miejsce, w którym kiedyś omal nie zginął. Urwisko. Próbuje je zbadać, odkryć jego tajemnicę. Schodzi z dół zbocza, szuka... nie wiadomo czego. Wie, że to miejsce go wzywa. Nie może jednak odnaleźć drogi powrotnej. Trafia na tajemniczego Richarda, który zaprowadza go do pewnej niepozornej stodoły, w której, w tłumie ludzi, czeka na niego Linda. Cała i zdrowa.

"Wszechświat [...] ma wiele tajemnic, których ludzki rozum nigdy nie ogarnie. Można za to pojąć je sercem"

Wielką magią jest miłość, nieprawdaż? Poteżną. Odebranie miłości odbiera zarazem cząstkę duszy, kawałek serca, przywołuje bolesne wspomnienia, wyciska łzy, a w zamian daje jedynie poczucie beznadziejności i bezradności. Sama nie wiem, czy poradziłabym sobie, gdyby życie zabrało mi kogoś, kogo kocham. Gdyby potraktowało najdroższą mi osobę tak brutalnym końcem. Załamałabym się, gdybym dostała informację, że osobie, z którą rozmawiałam zaledwie kilka godzin temu poderżnięto gardło. Nie dałabym sobie rady. Nie mam pojęcia, czy próbowałabym ratować swoje życie, tak jak zrobił to autor. Już wiem, co było jego ostatnią deską ratunku: miłość. Szukał Lindy wszędzie, widział ją i wierzył, że jej duch nad nim stoi. Że chroni go przed obłędem, przed wykluczeniem rzeczywistości.
Miłość jest źródłem życia. A ta książka uświadamia, że ona nigdy nie umiera.

Ciężko wyobrazić sobie, że ta historia może okazać się prawdziwa. Że James F. Twyman naprawdę spotkał Lindę po jej śmierci, rozmawiał z nią, miał jeszcze jedną szansę. Sam autor wspomina na wstępie, że prawda może być czymś niewyobrażalnym, wręcz absurdalnym. I że sami musimy zdecydować, w co chcemy wierzyć. Daje nam wybór: moglibyśmy przecież rzucić tę książkę w kąt i zapomnieć o niej, prawda? Ludzie wrażliwi, którzy kochają i chcą być kochani jednak zastanowią się trochę dłużej nad powodem, dlaczego rzeczywiście powstała. Jakie przesłanie ze sobą niesie. I docenią to.

Ogromnym minusem powieści jest jednak nieco sztywny styl pisania Twymana. W książce brakuje pożądanych emocji, przez co powieść bardzo wiele traci. Nie widać w niej tej nadziei, bezgranicznego szczęścia... Język jest zbyt surowy, dialogi zbyt sztuczne, nienaturalne. To psuje magiczny klimat całej książki. Z przykrością stwierdzam, że pod tym względem książka mnie zawiodła. Styl pisania Twymana jest prosty, ale szary. Gdyby autor ubarwił nieco, dopracował język, byłoby o wiele lepiej.
I bohaterowie mogą wydawać się trochę nijacy. Przykro mi, ale taka jest prawda.

Między niebem a ziemią to ciekawa, nieco inna od wszystkich powieść, niosąca ze sobą wielką prawdę. Czy polecam? Tak, według mnie warto zapoznać się z tą powieścią, choćby po to, aby odnaleźć tę wiarę, nadzieję ukrytą w głębi serca. Nie jest to bynajmniej lektura wybitna, ale dobra, przyjemna, idealna na jeden czy dwa ulewne wieczory. Będę ją miło wspominać.
I patrzeć na świat trochę inaczej.

Ocena: 6/10.

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

16 komentarzy:

  1. O jej. Szkoda, że styl jest surowy, pusty i pozbawiony emocji... Zgadzam się z tym, że książki zawsze lepiej wyglądają, jeśli jest w nich choć trochę takiej magii w języku. Co do samej historii, jest niesamowita. I autor ma rację, że trzeba samemu zdecydować w co chcemy wierzyć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka bez emocji? To chyba nie dla mnie, chociaż jeśli pozwala odnaleźć w sobie wiarę..Może to mnie do niej przekona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dość skomplikowane. Aby to zrozumieć, trzeba przeczytać :) Nie w stylu kryje się ta prawda, lecz w fabule. Mniej więcej o to chodzi :)

      Usuń
  3. Niestety, ale nie interesuje mnie ta pozycja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja podczas lektury tej książki odnalazłam emocje...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam tę książkę jakiś rok temu. Nie była zła. Zmusza do pewnych refleksji, a to jest dla mnie ważne.
    PS. Recenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Sztywny styl pisania skutecznie zniechęca mnie do sięgnięcia po tę książkę. Zresztą mam w domu podobną pozycje poruszającą niemal identyczną tematykę.

    OdpowiedzUsuń
  7. namnożyło nam się tych kodów: Estery, Da Vinci... a czy Możesz mnie do siebie przekona, czas pokaże, choć szczerze w to wątpię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogłoby być lepiej, sama fabułą już mnie nie zaciekawiła, a jeszcze wspominasz o marnym stylu, chyba spasuję. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Raczej nie sięgnę. Chociaż jest oparta na faktach, a to mnie zaciekawiło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś mnie w tej książce zaintrygowało.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba podziękuję, jakoś nie jestem nastawiona pozytywnie na tą książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba nie jestem do końca przekonana :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Za to kocham książki - dzięki nim można patrzeć na świat inaczej, przez pryzmat doświadczeń bohaterów. Jednak po tę książkę nie sięgnę - nienawidzę złego stylu pisania i psuje mi on całą frajdę płynącą z lektury.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze! Każdy z nich jest dla mnie niesamowicie ważny, podnosi mnie na duchu i motywuje do dalszej pracy :)

Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście nie zostawiali mi spamu i nie wyzywali nikogo. Jeśli zauważycie błąd - piszcie śmiało! Nie bójcie się krytykować - wszystkie uwagi przyjmuję i czerpię z nich naukę.