Tytuł: "Jutro,
kiedy zaczęła się wojna"
Autor: John Marsden
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 272
"Niesamowite uczucie - powiedział Lee. - Świadomość, że za chwilę na zawsze odmienisz czyjeś życie".
O czym opowiada książka:
"Jutro" opowiada o wielkiej wojnie (która nazwana została przez Ellie trzecią wojną światową) i o warunkach, w których siedem przyjaciół musi żyć, by przetrwać.
Ellie i jej towarzysze wybrało się na wyprawę do Piekła. W tym czasie zaatakowano ich miasto. Gdy wrócili do rodzinnego miejsca ludzie zniknęli, a po ulicach pałętało się mnóstwo zagranicznej straży.
Od teraz oni muszą stworzyć nowe reguły, nowy świat. I pragną odzyskać najbliższych.
Kilka słów ode mnie:
Ellie i jej towarzysze wybrało się na wyprawę do Piekła. W tym czasie zaatakowano ich miasto. Gdy wrócili do rodzinnego miejsca ludzie zniknęli, a po ulicach pałętało się mnóstwo zagranicznej straży.
Od teraz oni muszą stworzyć nowe reguły, nowy świat. I pragną odzyskać najbliższych.
Kilka słów ode mnie:
Myślałam, że książka mnie powali, że bardzo mnie wciągnie, opowie coś, czego jeszcze nie znałam.
No cóż, pomyliłam się.
Fabuła była bardzo prosta, banalna, a niektóre posunięcia bohaterów po prostu głupie. Nie rozumiem, dlaczego książka tak bardzo się wszystkim podoba, gdyż ja nic w niej nie widzę.
Po kolejną część sięgnę tylko wtedy, jeśli niczego innego nie znajdę (co jest mało prawdopodobne).
Pomysł:
Pomysł był zdecydowanie najlepszy i oprócz okładki czy opisu był chyba jedyną rzeczą, która w książce mi się spodobała. Jednakże pomysł był źle wykorzystany. Autor, który umie dobrze pisać, przetworzyłby książkę w wielki bestseller.
Sama urozmaiciłabym to i owo, ale będę łaskawa i nie powiem nic więcej niż tylko to, że pomysł był genialny.
Styl pisania:
Oj, oj... Nieładnie. Cały czas widziałam słowa "wow" czy "sorry". Nie mam pojęcia, czy tłumacz nie mógł po prostu napisać "przepraszam" zamiast "sorry", czy po prostu taka była intencja Marsdena, żeby postacie posługiwały się "nowoczesnym językiem". Nie wiem i ponieważ jestem zła na "Jutro" nie chcę się dowiedzieć.
Niektóre opisy... hmm... czynności były wręcz... obrzydliwe. Przechodziły mnie ciarki, kiedy czytałam, jak zachowywały się niektóre postacie.
Och, i jak można było poświęcić aż tyle stron, aby kolejny raz Ellie rozmyślała, czy kocha jednego chłopaka, czy innego.
Postacie:
Nie polubiłam ani jednej postaci. Wszystkie były banalne i irytujące. Czasami zachowywały się żałośnie, a ich czyny były do opłakania.
I ich plany: może się uda, a może nie. No tak, przecież tego nie przemyśleliśmy i tamtego nie przemyśleliśmy... No cóż, damy radę! Trzeba wierzyć, że ktoś nas nie zastrzeli lub że nie wybuchniemy!
Według mnie wielki minus.
Okładka, tytuł, opis z tyłu (opis - KLIK):
Okładka przedstawia zwykłą dziewczynę. Nie, coś jeszcze! Chyba jeszcze jakiś tam wybuch w oddali. A mimo wszystko okładka mi się podoba.
Tytuł - "Jutro". Mhym, "kiedy zaczęła się wojna". Ciekawie! I zachęcająco.
Opis z tyłu - jak najbardziej mnie zachęcił, spodobał mi się.
No cóż, pomyliłam się.
Fabuła była bardzo prosta, banalna, a niektóre posunięcia bohaterów po prostu głupie. Nie rozumiem, dlaczego książka tak bardzo się wszystkim podoba, gdyż ja nic w niej nie widzę.
Po kolejną część sięgnę tylko wtedy, jeśli niczego innego nie znajdę (co jest mało prawdopodobne).
Pomysł:
Pomysł był zdecydowanie najlepszy i oprócz okładki czy opisu był chyba jedyną rzeczą, która w książce mi się spodobała. Jednakże pomysł był źle wykorzystany. Autor, który umie dobrze pisać, przetworzyłby książkę w wielki bestseller.
Sama urozmaiciłabym to i owo, ale będę łaskawa i nie powiem nic więcej niż tylko to, że pomysł był genialny.
Styl pisania:
Oj, oj... Nieładnie. Cały czas widziałam słowa "wow" czy "sorry". Nie mam pojęcia, czy tłumacz nie mógł po prostu napisać "przepraszam" zamiast "sorry", czy po prostu taka była intencja Marsdena, żeby postacie posługiwały się "nowoczesnym językiem". Nie wiem i ponieważ jestem zła na "Jutro" nie chcę się dowiedzieć.
Niektóre opisy... hmm... czynności były wręcz... obrzydliwe. Przechodziły mnie ciarki, kiedy czytałam, jak zachowywały się niektóre postacie.
Och, i jak można było poświęcić aż tyle stron, aby kolejny raz Ellie rozmyślała, czy kocha jednego chłopaka, czy innego.
Postacie:
Nie polubiłam ani jednej postaci. Wszystkie były banalne i irytujące. Czasami zachowywały się żałośnie, a ich czyny były do opłakania.
I ich plany: może się uda, a może nie. No tak, przecież tego nie przemyśleliśmy i tamtego nie przemyśleliśmy... No cóż, damy radę! Trzeba wierzyć, że ktoś nas nie zastrzeli lub że nie wybuchniemy!
Według mnie wielki minus.
Okładka, tytuł, opis z tyłu (opis - KLIK):
Okładka przedstawia zwykłą dziewczynę. Nie, coś jeszcze! Chyba jeszcze jakiś tam wybuch w oddali. A mimo wszystko okładka mi się podoba.
Tytuł - "Jutro". Mhym, "kiedy zaczęła się wojna". Ciekawie! I zachęcająco.
Opis z tyłu - jak najbardziej mnie zachęcił, spodobał mi się.
Ocena: 4/10 (pomiędzy 3,5/10).
A miałam zamiar zabrać się za "Jutro", bo jest tak chwalone. Cóż, chyba sięgnę po tę książkę dopiero w momencie, gdy nic nie będę miała do czytania. :)
OdpowiedzUsuńDołączam do obserwujących, bardzo ciekawy blog. :)
No cóż, może tylko mnie się ta książka nie spodobała. Jeśli wydaje ci się ciekawa, to zachęcam do wyrobienia własnej opinii, gdyż moje zdanie to tylko moje zdanie.
UsuńDziękuję :)
Te wszystkie "wow" oraz "sorry" i mnie by zaraz zirytowały. Zdecydowanie będę unikać :-D Z młodzieżówek póki co najbardziej zainteresowało mnie "Gone". Jest po prostu nieźle napisane, autor naprawdę ma dobre pióro, co w połączeniu z ciekawym pomysłem na fabułę daje interesujący efekt ;-)
OdpowiedzUsuńTak, niestety teraz w większości młodzieżówek używa się takiego języka.
UsuńJa również uwielbiam Gone. Chciałabym mieć drugą część, bo książka była fantastyczna. A pomysł bardzo ciekawy.
Pozdrawiam
Uuu... raczej nie sięgnę. Odtrącam od siebie młodzieżówki tego typu. Pomysł wydaje się ciekawy, ale skoro wykonanie gorsze, to nie ma co ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niestety większość młodzieżówek jest... tego typu. A szkoda, bo lubię literaturę młodzieżową.
UsuńPozdrawiam
Mój brat teraz czytał "Jutro".
OdpowiedzUsuńW sumie nawet nie spytałam, jak mu się podobało. Skoro całą przeczytał, to chyba na plus, bo ma tę cechę co ja - nigdy się nie zmusza do czegoś, co go denerwuje ;)
A ja właśnie mam odwrotnie: chcę zawsze dokończyć książkę. Kilka razy zdarzyło mi się, że książka była beznadziejna, a zakończenie przyjemne.
UsuńJa nie umiem. Największy problem stanowiło to przy lekturach :D
UsuńOch, tutaj akurat się zgodzę. Ale wcześniej chodziło mi bardziej o zwykłe, np. kupione przeze mnie książki.
UsuńAż się boję, jakie lektury mnie jeszcze czekają...
O kurczę, naprawdę tak kiepsko? A tyle pozytywnych recenzji tej książki czytałam...
OdpowiedzUsuńWeźmy na przykład "Zapomniane", książkę, która "miała odmienić moje życie", a zostawiła po sobie niesmak.
UsuńTakie książki często się zdarzają.
Niestety.
tyle zachwytów było już na temat serii, a ja nigdy nie potrafiłam im zaufać. widać moje przeczucie się sprawdziło - im więcej szumu, tym mniej jakości.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj tak jest. A jednak "Harry Potter" czy "Gone", czy wiele innych serii... no cóż, te książki mi się spodobały.
UsuńPozdrawiam
Mnie również "Jutro" nie zachwyciło. Całkowicie muszę podzielić Twoją opinię co to wątpliwego stylu pisania autora.
OdpowiedzUsuń