piątek, 25 marca 2016

"Wybacz mi, Leonardzie" (rec. 111)


Tytuł: Wybacz mi, Leonardzie
Tytuł oryginału: Forgive me, Leonard Peacock
Seria: -
Autor: Matthew Quick
Tłumaczenie: Jacek Konieczny
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 408
Data wydania: 8 października 2014










Mam taką teorię, że z wiekiem tracimy zdolność do bycia szczęśliwym.

Matthew Quick jest amerykańskim autorem. Dla kariery pisarskiej porzucił posadę nauczyciela języka angielskiego. Zdobył sławę dzięki swojemu debiutowi - Poradnikowi pozytywnego myślenia, na podstawie którego nakręcono film o tym samym tytule. Dotychczas w Polsce ukazały się jego cztery powieści, m. in. Niezbędnik obserwatorów gwiazd i Prawie jak gwiazda rocka.


Dzień osiemnastych urodzin jest dla Leonarda Peacocka dniem jego śmierci. Już dawno temu opracował plan działania. Ogolić głowę. Zapakować prezenty w różowy papier. Wręczyć prezenty jedynym ludziom, którzy mieli jakikolwiek wpływ na jego życie. Zabić Ashera Beala. Zabić Leonarda Peacocka.
I koniec. Koniec wszystkiego.
W świecie Leonarda nie ma kompromisów. Wszystko jest albo białe, albo czarne. A dzień, w którym rozliczy się z przeszłością i z ludźmi, którzy go nie rozumieją, jest nieunikniony. Pif-paf!


Niezwykle przejmująca, okrutna, życiowa, mądra, ważna i piękna książka. Kolejna metafora. Kilka obrazów, kilka prostych słów, kilka wewnętrznych monologów i tysiące emocji. Po raz kolejny Quick zostawia nas bez odpowiedzi, pozwala marzyć, pozwala przewidywać i liczyć na to, że los się uśmiechnie do naszego niezrozumianego, zapomnianego przez świat bohatera. Naprawdę trudno jest trafić na jedną z tak wartościowych książek. Autor porusza w niej niezwykle ważne tematy - cierpienia, niezrozumienia, samotności, zobojętnienia, inności, chęci zaistnienia, bycia, życia. A wszystko ubrane jest w ten niemal dziecinnie prosty styl, który wprost uwielbiam. Nadaje on charakter wszystkim powieściom Quicka, wyróżnia autora spośród milionów innych. Pierwszy raz natknęłam się na wykorzystanie przypisów w sposób, w jaki zrobił to Quick - stworzenie w nich wolnych, pourywanych, lecz zgodnych z odniesieniem myśli, które bardzo często zabierały całą stronę, czasem dwie.
Książka jest jakby głową Leonarda - piękną otchłanią pełną lęków, marzeń, myśli. Spomiędzy słów wyziera autentyczność, prawdziwość emocji, które przeżywał Peacock, jego dojrzałość. Rzadko kiedy mam do czynienia z faktycznie żywym bohaterem, lecz czytając Wybacz mi, Leonardzie naprawdę miałam wrażenie, że rozmawiam z dawno niewidzianym przyjacielem.

Myślę, że mogłabym pisać o tej książce godzinami. Sama pochłonęłam ją w niesamowicie szybkim czasie. Historia Leonarda nie pozwala się od niej oderwać, nie pozwala przestać o niej myśleć. To uzależnia. Każda nowa strona była dla mnie niczym prezent, z którego cieszyłam się jak dziecko. I kiedy stron zabrakło, znowu opanował mnie smutek. Nie wiecie nawet, ile dałabym za możliwość dalszej podróży z Leonardem po ulicach wypełnionych spieszącymi się dorosłymi, możliwość przeżywania jego myśli i emocji. Wiem na pewno, że kiedyś do nich wrócę.

Postacie są skonstruowane po mistrzowsku. Główny bohater jest człowiekiem pokroju Charliego z... Charliego (The Perks of Being a Wallflower), czyli idealnym połączeniem dziecięcej nadziei i gniewu czy smutku, które należą do dorosłych. Leonard jest bardzo inteligentnym i wartościowym człowiekiem, jednakże dla otaczających go szarych, jednakowych ludzi - zwykłym świrem, kimś innym i dziwnym. Znajduje on oparcie w równie nietuzinkowych postaciach, np. w starszym, palącym niczym smok sąsiedzie, z którym Leonard kocha oglądać czarno-białe filmy z Humphreyem Bogartem w roli głównej, czy w intrygującym nauczycielu o wyjątkowo dobrym sercu. Niektóre postacie drugoplanowe pokochałam, inne znienawidziłam. Gra na emocjach udała się Quickowi bardzo dobrze.

Wybacz mi, Leonardzie jest tak naprawdę bardzo smutną książką. Ale jestem pewna, że gdyby niektóre sprawy potoczyły się inaczej, bardziej pozytywnie, powieść nie byłaby tak prawdziwa. Nie trafiłaby do mnie w takim stopniu. Ta książka to piękne przesłanie. To coś więcej niż kilka zdań i ich sens wklejony gdzieś pomiędzy słowa. To jest prawdziwe. Nie chodzi mi o wydarzenia, o historię Leonarda. Wszyscy doskonale wiemy, że jest fikcyjna. Chodzi mi o przeżycia, o smutek, strach, rozbawienie, współczucie, przygnębienie ściskające serce. To jest prawdziwe.

Wybacz mi, Leonardzie to książka zmuszająca do głębszych przemyśleń, do zastanowienia się nad jej sensem. Nie można przejść koło niej obojętnie. Mnie ona do głębi wzruszyła i bez zastanowienia mogę ją umieścić na liście moich ulubionych powieści. Zachęcam wszystkich do przeczytania. Myślę, że to jedna z najważniejszych dla mnie książek.

Ocena: 10/10.
EDIT: Ocenę po pewnym czasie z 9/10 postanowiłam zmienić na 10/10 ;)

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam Quicka, właśnie za to że w tak prosty i niewymuszony sposób potrafi skłonić do głębszych przemyśleń :)

    Zaczytanych Pięknych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki tego autora strasznie mnie intrygują, szczególnie ta jedna, bo ma naprawdę nieoklepany wątek. Muszę w końcu po nią sięgnąć ;)
    Buziaki!
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm. Skoro jest tak świetna, to dlaczego 9/10? Za co zabrałaś tę jedynkę? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie 9/10 to już naprawdę szczyt, 10 jest ode mnie niemal niemożliwe do otrzymania - musi być to książka, która nie tylko spodobała mi się pod każdym względem, ale i zostawiła na mnie wielki ślad, złamała mnie na dwie połówki. "Wybacz mi, Leonardzie" niestety nie mogę porównać do np. "Powiedz wilkom, że jestem w domu", które dostało 10, bo PWŻJWD miało wielki wpływ na to, kim jestem, jak postrzegam świat, historia Leonarda oczywiście też, ale nie tak duży :) Mało książek zostało przeze mnie ocenione na 9, więc Leo jest naprawdę wyjątkowo dobry, nie martw się o to :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Aj tam, się oceny czepiacie. Ja na pewno przeczytam, bo tutaj 9/10 to prawie jak 10 :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze! Każdy z nich jest dla mnie niesamowicie ważny, podnosi mnie na duchu i motywuje do dalszej pracy :)

Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście nie zostawiali mi spamu i nie wyzywali nikogo. Jeśli zauważycie błąd - piszcie śmiało! Nie bójcie się krytykować - wszystkie uwagi przyjmuję i czerpię z nich naukę.