Tytuł: Cinder
Tytuł oryginału: Cinder
Seria: Saga Księżycowa (tom 1)
Autor: Marissa Meyer
Tłumaczenie: Dorota Konowrocka
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 17 października 2012
Liczba stron: 440
Marissa Meyer jest amerykańską pisarką. Jest wielką fanką dziwaczności, a baśnie kocha od dzieciństwa. Saga księżycowa jest jej debiutem. W skład serii wchodzą cztery powieści - Cinder, Scarlet, Cress oraz Winter. Każda z nich jest dobrze znaną nam baśnią ukazaną nieco w innej postaci.
Nowy Pekin, daleka przyszłość. Za nami cztery wojny światowe, po których ostatecznie zapanował pokój. Świat jest niszczony przez letumosis, nieuleczalną chorobę, którą przywieźli uciekinierzy z Luny, czyli Księżyca. Ich władczyni, królowa Levana prowadzi okrutne rządy, a posłuszeństwo poddanych wymusza dzięki swej mocy, którą posiadają wszyscy Lunarzy. Levana od dawna grozi wojną Ziemi, która nie chce zgodzić się na warunki pokoju, jakie proponuje Luna.
Cinder jest cyborgiem, który nie pamięta niczego, co wydarzyło się sprzed operacji i tego, jak trafiła do okrutnej macochy. Pracuje jako mechanik i utrzymuje swoją rodzinę. Pewnego dnia na jej drodze staje książę Kai, następca tronu Wspólnoty Wschodniej. Wkrótce życie Cinder zaczyna się sypać. Dodatkowo dziewczyna musi zdać sobie sprawę z tego, jak ważną rolę odgrywa w konflikcie między Ziemią a Luną.
Ciężko mi w jakikolwiek sposób oceniać tę książkę. Więc może wręczę wam coś innego niż te wszystkie recenzje, w których wspominam o wszystkich plusach i minusach, które nigdy nie oddadzą, co czułam i co nadal czuję do wszystkich tych powieści. Zrobię to, co lubię najbardziej. Opowiem, czym jest ta książka i jak niesamowite wywarła na mnie wrażenie. Zawsze lubiłam recenzje, które nigdy nie były do końca recenzjami. Były opowieściami. Byłam załamana, że nie potrafię już takich pisać. Ale zrozumiałam, że wystarczy tylko poczekać na książkę, która wzbudzi odpowiednie emocje.
Cały czas czuję ten nieznośny ból. Boli mnie to, co się wydarzyło i to, co się nie wydarzyło. Po przeczytaniu Cinder wpadłam w dziwny stan. Pobiegłam po Scarlet, drugą część serii i przeczytałam ją. Całą. Naraz. Teraz, kiedy skończyłam i uświadomiłam sobie, że w Polsce nie ma części trzeciej i zapewne się nie pojawi, jest jeszcze gorzej. Bo ta opowieść jest dla mnie niedopowiedziana. Niedokończona. A ja nie mogę nic z tym zrobić. To najgorsze uczucie na świecie.
Emocje jeszcze nie opadają. Nie jestem w stanie ich odgonić. Kocham tę książkę, kocham tę opowieść. Niestety teraz jest mi bardzo rozróżnić dwie części sagi, rozdzielić je. Tworzą wspaniałą całość. Scarlet jest jeszcze lepsza od Cinder i korci mnie, by coś o niej powiedzieć.
Spokojnie. Wszystko od początku.
Cinder to baśń bez żadnego "i żyli długo i szczęśliwie". To opowieść o Kopciuszku bez stopy, o dziewczynie, zwykłym mechaniku i cyborgu bez wspomnień, które mogłyby jej powiedzieć, kim naprawdę jest. Lub kim była.
Ta książka ma jedną poważną wadę - przewidywalność. Ale to nie zmienia faktu, że jest świetna. Że tak szalenie mi się podobała. Że nie mogę przestać o niej myśleć. To cena, którą trzeba zapłacić za przeczytanie tej książki. Gdy ją zaczniecie, nie będziecie w stanie przerwać. To pochłania bardziej niż cokolwiek inne. Rozbawia. I rani głęboko.
Coś mi mówi, że nie powinnam tak polubić tej książki. Czemu zżyłam się z bohaterami jakby byli kimś, kogo znałam od dawna? Ta książka nie powinna mną tak wstrząsnąć. Coś mi mówi, że jest inna od wszystkich, które pokochałam równie mocno. Zbyt przewidywalna. Zbyt prosta. Ale cóż mogę poradzić? Miłość do niej jest silniejsza od tego głosu.
Jedna z lepszych serii młodzieżowych to za mało. Ta historia jest wspaniała (zaczynam łączyć Cinder ze Scarlet, choć wiem, że nie powinnam). Styl pisania jest bardzo dobry jak na książkę z półki literatury młodzieżowej. Bohaterowie... no cóż. Uwielbiam Cinder i jej poczucie humoru. Lubię Kaia, który kilka razy również mnie rozbawił. Nie znoszę jednak rodziny głównej bohaterki, choć pewnie właśnie taki był zamiar autorki.
Jeśli chodzi o samą historię, jest to wersja Kopciuszka w przyszłości. Cyborga-Kopciuszka w świecie zdziesiątkowanym przez zarazę. To opowieść o nagłej utracie, poszukiwaniu własnego ja, wojnie i miłości, ale tylko w niewielkim stopniu. Dla mnie - opowieścią o losie, który skazuje nas na bycie kimś, kim nigdy nie chcielibyśmy być. Kimś złym. Kimś ważnym. Kimś, za kogo umierali ludzie.
Jeśli chodzi o samą historię, jest to wersja Kopciuszka w przyszłości. Cyborga-Kopciuszka w świecie zdziesiątkowanym przez zarazę. To opowieść o nagłej utracie, poszukiwaniu własnego ja, wojnie i miłości, ale tylko w niewielkim stopniu. Dla mnie - opowieścią o losie, który skazuje nas na bycie kimś, kim nigdy nie chcielibyśmy być. Kimś złym. Kimś ważnym. Kimś, za kogo umierali ludzie.
Jestem boleśnie świadoma tego, że na razie ta historia się skończyła. Że zacznę szukać czegoś podobnego, czegoś równie poruszającego. Ale nie znajdę. Chyba nie znajdę. Nie mogę się pogodzić z tym, że na razie opuszczam Cinder. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak głęboka będzie moja rozpacz, gdy zakończę całą sagę. O ile ją zakończę. Niezwykle zabolał mnie fakt, że wydawnictwo zapewniło mi tyle niesamowitych wrażeń, ale... po prostu Cress nie zostanie wydana. Czuję się trochę oszukana i nie jestem w stanie zostawić tej historii. Cress czeka. W oryginale.
Ocena: 8/10.
* I tym razem ostrzegam przed opisem na lubimyczytac.pl. Zdecydowanie zdradza za dużo, możecie po prostu zniszczyć sobie frajdę płynącą z czytania tej powieści.
** Widzę, że zaczynam pisać niezwykle długie recenzje. Co o takich sądzicie? :)
Dużo dobrego słyszałam i czytałam o tej książce i Twoja recenzja chyba przeważyła szalę i muszę w końcu po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podobają tego typu recenzje-nierecenzje :) . Też mam wrażenie, że jedynie wyliczając plusy i minusy coś się czasem gubi, a czasem w ogóle nie poruszy się tego, co najważniejsze. Jak nie miałaś przedtem za wiele kontaktu z literaturą anglojęzyczną w oryginale to życzę powodzenia i dodaję otuchy (a przynajmniej próbuję) - na samym początku nawet powieści pisane prostym językiem wydają się skomplikowane, a potem, po pewnym obyciu nawet Nabokova daje się czytać bez słownika. (Żeby nie było, podaję go tylko jako ekstremalny przykład odnośnie języka :P Młodzieżowe książki też potrafią być cudowne, ale nie jestem w stanie wymienić żadnej, w której występowałoby zatrważająco rzadkie i oryginalne słownictwo.) I polecam aukcje na http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=15735522 - prawdopodobnie wrzucę tam niedługo coś z "młodzieżówek" :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajnie piszesz o tej książce. Tak inaczej, bardzo mi się to podoba.
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemna recenzja :) Od razu widać, jakie emocje wywołała na Tobie książka! Twój styl recenzowania naprawdę mnie zauroczył.
OdpowiedzUsuńJa, czytając Cinder, nie byłam aż tak zafascynowana i nakręcona, ale przy Scarlet wszystko się zmieniło! Druga część o wiele bardziej mi się podobała i to przez nią zapałałam miłością do całej serii. (nie muszę chyba dodawać, że te dwa tomy przeczytałam na raz? po prostu je pochłonęłam!!)
Saga Księżycowa jest trochę podobna do Rywalek w tym, że jest raczej przewidywalna, ale ma w sobie taki urok, że nie można się nie zakochać :)
Mnie też okropnie zasmuciła wieść o tym, że nie zostanie wydana kolejna część! Pisałam do wydawnictwa ze skargą, ale mi nie odpisali. Czuję się oszukana. Jak tak można robić?! Rozumiem, jeśli książka jest kiepska, ale ta była dobra! Nie zasłużyła na to! xd
Zapraszam na recenzję Cinder w moim wykonaniu :)
http://pozadanie-mieszka-w-szafie.blogspot.com/2015/07/cinder-marissa-meyer-recenzja.html#more
Świetna książka i recenzja:)
OdpowiedzUsuń