środa, 13 kwietnia 2016

"Ponieważ wróciłam" (rec. 113)


Tytuł: Ponieważ wróciłam
Tytuł oryginału: -
Seria: -
Autor: Justyna Wydra
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 320
Data wydania: 14 marca 2016











Justyna Wydra jest autorką artykułów dla prasy drukowanej i internetowej, pisarką, blogerką i czytelniczką. Interesuje się wyprawami na górski szlak i motoryzacją. Ponieważ wróciłam to druga książka w jej dorobku. Jej debiutem jest świetnie przyjęta powieść Esesman i Żydówka.


Magda była zwyczajną szarą myszką, aż nie zjawił się on - Kurt. Tajemniczy brat ojcobójcy, który wkrótce stał się jej najlepszym przyjacielem. Dziewczyna zyskała popularność, była powszechnie lubiana przez kolegów z klasy, którzy zazdrościli jej niesamowitej bliskości z Szymonem, możliwości słuchania jego wyznań i myśli. W końcu sama Magda coś do niego poczuła. Wiedziała, że nie da się tego zaszufladkować jako "zauroczenie". To była miłość, prawdziwa, gorąca, raniąca miłość. Miłość nieodwzajemniona.
Kiedy Magda odkrywa, że Kurt zadurzył się w innej dziewczynie, chce umrzeć. Błaga Boga, by zabrał ją z tego świata, gdyż nie ma dla kogo żyć. Nie spodziewa się, że jej prośby zostaną wysłuchane.
Na łożu śmierci Magda zaczyna żałować swych słów. Pragnie je cofnąć, powstrzymać nieuchronny koniec. Umiera. A potem wraca, z nieodłącznym towarzyszem u boku. Z aniołem.


Nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej lekturze. I w sumie nadal do końca nie potrafię stwierdzić, o czym jest. O śmierci, miłości, drugiej szansie, szczęściu, życiu ze wszystkich sił, czy może po prostu o aniołach? Jeśli o czymkolwiek, co wymieniłam, to powinno być to ważne, powinno mnie wzruszać, zmuszać do refleksji. Ale ja po lekturze zaznałam najgorszego uczucia, które może towarzyszyć czytelnikowi - obojętności. Pustki.

Koniec książki przemknął niezauważenie, nie zostawiając we mnie praktycznie żadnych emocji, pozostawił czekającą na coś jeszcze, na coś więcej. Osobiście nie podoba mi się nawet struktura powieści - początkowo długi wstęp, potem jeszcze dłuższe rozwinięcie, gdzie możemy dokładniej poznać Magdę, Rafaela czy Benjamina, a potem zbyt szybkie zakończenie - ktoś kogoś spotyka, coś się wydarza i nagle... koniec. Bez możliwości dokładniejszego rozeznania się w sytuacji, bez dokładniejszego rozwinięcia odkrytych sekretów. Poznawanie długo ukrywanych przez Rafaela tajemnic przyjęłam spokojnie, niemal mechanicznie - autorka nie owinęła tego żadnym napięciem i nie wzbudziła ciekawości. Powtarzane przez samą narratorkę pytania co to wszystko znaczy? czy dlaczego Rafael nie wyjawi mi prawdy? jedynie mnie irytowały - denerwowało mnie nastawienie, że Magda musi wyjaśnić, czego jest ciekawa, czego nie rozumie i jakie odpowiedzi pragnie poznać, byśmy to wiedzieli. Uświadomienie sobie tego samemu nie jest przecież takie trudne...

Mimo wszystkich niedociągnięć, mogę stwierdzić, że pod tymi trzystoma stronami ukryte jest coś więcej. I nie mówię tu o miłości Magdy do kogokolwiek, kogo zdążyła pokochać. Chodzi mi o inną miłość - cierpiące poświęcenia, nieczyste uczucie. Podoba mi się wątek anioła, tego, co oznaczał, symbolizował, tego, co przekazywał, podoba mi się wątek Kurta czy nawet Benjamina. Jednakże bardzo trudno mi było przekopać do czegoś, co w ostatecznym rozrachunku wpłynęło pozytywnie na moją opinię - czasami to było, czasami znikało, a zakończenie, które trochę rozczarowało mnie swoim nierozwinięciem, całkowicie przysłoniło wszystko, co przyjemne, pozostawiło mnie obojętną. Do samej głównej bohaterki odczuwam niechęć, widzę w jej wyborach wielką niesprawiedliwość i nie wydaje mi się ona po prostu... interesująca. Jest taka, na jaką kiedyś dokładnie chciała się kreować - nudna, chłodna, niesympatyczna, mało w niej życia. Widzę zdecydowanie za dużo wad (choć nie mówię, że powinna być ich pozbawiona) i za mało zalet.

Styl autorki mi się podobał, choć nie mogę powiedzieć, że ma w sobie coś bardzo charakterystycznego i szczególnego. Książkę czyta się naprawdę bardzo szybko, myślę, że zaintrygowani historią mogliby pochłonąć ją na raz. Uważam ją za coś lekkiego, dla odprężenia. Czytelnik nie może czuć się przytłoczony smutkiem, który w pewnym momencie towarzyszy Magdzie, lecz nie zostaje na niego obojętny. To zdecydowanie plus.

Wciąż próbuję wyciągnąć z tej historii jak najwięcej dobrego, próbuję wykrzesać tyle, ile tylko mogę, zachwycić się jakimś wątkiem, przejąć losem Magdy, odczuć towarzyszące jej emocje. Nie mogę. Po prostu nie mogę. Dostrzegam tu potencjał, dostrzegam ciekawy temat aniołów i drugiej szansy, dostrzegam kilku fajnych bohaterów, lecz byłabym strasznym kłamcą, gdybym powiedziała, że Ponieważ wróciłam jest czymś więcej niż przeciętną lekturą. Ta historia nie przypadła mi do gustu, choć wiem, że wiele osób ma odmienne zdanie. Jeśli jesteście ciekawi, możecie spróbować. Ja nie zamierzam wracać do tej powieści. Czuję się po jej lekturze obdarta z emocji. Dla mnie ona była, trwała przez jedną ulotną chwilę i zniknęła. Bez przeżyć. Bez zachwytów. Bez wielkich rozczarowań.

Ocena: 4/10.

Serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka za możliwość zrecenzowania tej powieści!

2 komentarze:

  1. Czasami trafiamy na takie książki które nas nie porywają, nie nawiązuje się między nami nić porozumienia... Też tak czasami mam. W przypadku tej autorki mam wielką ochotę na jej poprzednią książkę "Essesman i Żydówka", ale tę sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że to tylko przeciętna książka. Spodziewałabym się po niej czegoś więcej.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze! Każdy z nich jest dla mnie niesamowicie ważny, podnosi mnie na duchu i motywuje do dalszej pracy :)

Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście nie zostawiali mi spamu i nie wyzywali nikogo. Jeśli zauważycie błąd - piszcie śmiało! Nie bójcie się krytykować - wszystkie uwagi przyjmuję i czerpię z nich naukę.