niedziela, 22 czerwca 2014

Recenzja "Lokatorki Wildfell Hall".


Tytuł: Lokatorka Wildfell Hall
Tytuł oryginału: The Tenant of Wildfell Hall
Seria: -
Autor: Anne Brontë
Tłumaczenie: Magdalena Hume
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 528
Data wydania: 22 marca 2012










"Czasem spoglądając komuś głęboko w oczy można poznać jego duszę na wskroś i dowiedzieć się o nim więcej w ciągu godziny niż o innych w ciągu całego życia"


Anne - najmłodsza z trzech słynnych sióstr Brontë. Urodzona w 1820 roku legenda literatury angielskiej.  Od najmłodszych lat wraz z siostrami - Charlotte i Emily - pisała wiersze i opowiadania. Napisała dwie powieści - zawierającą elementy autobiograficzne Agnes Grey oraz nawiązującą do życia jej brata, Branwella, Lokatorkę Wildfell Hall. Zmarła w 1849 roku, mając zaledwie dwadzieścia dziewięć lat.

"- To szaleństwo mnie zabije!
- Nie uwolnisz się od niego [...] - to rzeczywistość"


Przybycie do starego, opuszczonego dworu Wildfell Hall tajemniczej damy, Helen Graham, wzbudza u okolicznych mieszkańców tysiące plotek. Jej nieprzystępność, surowość kontrastuje z lubiącymi zabawę jej nowymi znajomymi. Jedynym, który nie zważa na tajemniczą przeszłość wdowy, jest Gilbert Markham - zafascynowany nowoprzybyłą młodzieniec, który za wszelką cenę chce się do niej zbliżyć. W końcu Helen pokazuje mu fragmenty swojego dziennika, tym samym ukazując całe swoje poprzednie życie, od którego próbowała się uwolnić. Gilbert ma okazję przeżyć jej smutną historię, historię, która zniszczyła jej życie i życie jej synka.

"Zresztą, śmiech i łzy to dla mnie jedno i to samo: często płaczę ze szczęścia i uśmiecham się, gdy ogarnia mnie przygnębienie"


Czasem smutna, czasem poruszająca, ale nad wyraz prawdziwa opowieść o kobiecie uwięzionej w szponach własnego męża. O szarej rzeczywistości, złej naturze człowieka i niebezpiecznej miłości. O odrzuceniu, szukaniu ratunku, poddawaniu się i walczeniu dla tych, których kochamy nad życie. Napisana pięknym językiem opowieść o zaufaniu, wierze i nadziei. Ponadczasowa.

Lubię powieści sióstr Brontë, bo są piękne, pełne nadziei, życia i radości. Ich książki poruszają, przypominają o ważnych rzeczach. Lubię ten niespotykany dziś styl, bohaterów, którzy narodzili się już dawno, a odradzają się wraz z każdym pokoleniem, które poznaje ich historię. 

Moja przygoda z Lokatorką... ciągnęła się. Mijały dni, a ja nie zdobywałam się na przeczytanie choć jednej strony. Była to książka, którą ciężko mi się czytało, trudno mi się było skupić na tym, co w danej chwili przeżywali bohaterowie. Ta powieść nie wciąga - nie ma tam licznych zwrotów akcji czy chwil napięcia. Lokatorka Wildfell Hall nie należy do książek łatwych, które zaczyna się i kończy po zaledwie godzinie. Ale spodobała mi się i polecam ją. Jest w niej coś, co zawsze żyje w dobrych książkach.

Ocena: 6/10.

13 komentarzy:

  1. Jeszcze nie czytałam, ale mam w planach - podobnie jak wszystkie książki sióstr Bronte ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale jednak mimo wszystko lubię książki, które czyta się sprawnie i szybko.

      Usuń
  2. Akcja rzeczywiście nie jest jakaś błyskotliwa, ale mi się ją czytało dość szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim nowym postanowieniem jest zapoznanie się z całą twórczością tych cudownych sióstr. Na razie jestem w połowie książki Emily Brontë pt. ,,Wichrowe wzgórza", które choć długo czyta się przyjemnie. Powiem Ci, że kolejną książką sióstr Brontë po jaką sięgnę będzie ta właśnie pozycja ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba moja ulubiona książka sióstr. A już na pewno jedna z ulubionych. Dla mnie tam napięcie było - choćby w tej tajemnicy, którą skrywała Helen..

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja na razie czytam Shirley autorstwa Charlotte Bronte. Ciekawa jestem powieści jej sióstr, bo podobno wszystkie pisały w bardzo podobnym stylu.
    Strasznie to smutne, że Anne Bronte zmarła w tak młodym wieku...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach tę książkę, To moje must have!

    OdpowiedzUsuń
  7. szkoda, że ci się tak ciągnęła, ja uwielbiam i wracam do niej często :) polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O książce nie słyszałam, ale raczej się skuszę :)

    ps. bardzo ładnie tu u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Troszkę wstyd przyznać, ale dotychczas nie zetknęłam się z niczym spod pióra którejkolwiek z tych sióstr. Kiedyś powinnam to zmienić i ciągle to sobie obiecuję... ale na obietnicach się kończy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam te książkę już od jakiegoś czasu w planach, jednak ciągle coś mi przeszkadza w sięgnięciu po nią. Świetna recenzja.

    http://experience-the-story-again.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie zauważyłam, by powieści Bronte dawały nadzieję. Rzeczywiście może Jane Eyre ma dość pozytywny wydźwięk, ale to dlatego że cała książka jest ubarwioną prawdą. Charlotte chciała, by właśnie tak wyglądało jej życie. Ale książka Emily pozbawiona jest praktycznie nadziei, dopiero kolejne pokolenie odnajduje spokój. A Villete to cała jedna wielka rozpacz. Powyższa książka bardzo mi się podobała i mnie takie książki nie nudzą - uwielbiam je.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam tej autorki "Amelia Grey" podobała mi się, zatem na pewno sięgnę i po to.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze! Każdy z nich jest dla mnie niesamowicie ważny, podnosi mnie na duchu i motywuje do dalszej pracy :)

Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście nie zostawiali mi spamu i nie wyzywali nikogo. Jeśli zauważycie błąd - piszcie śmiało! Nie bójcie się krytykować - wszystkie uwagi przyjmuję i czerpię z nich naukę.