wtorek, 30 kwietnia 2013

Podsumowanie miesiąca - kwiecień.

Nawet nie wiedziałam, że ten miesiąc tak szybko się skończył. Nadchodzi maj! Powiem wam, że mi ten miesiąc przeleciał bardzo szybko...

No cóż, do rzeczy! Oto podsumowanie kwietnia...

W kwietniu przeczytałam 7 książek i trochę stron "Olivera Twista". A dokładnie (do teraz, bo dzisiaj pewnie jeszcze poczytam) 130.
W tym miesiącu przeczytałam więc dokładnie 2800 stron, 93,4 stron dziennie.

(Kolejność książek - ocena, później chronologia)
  1. "Delirium" - 8,5/10 (recenzja
  2. "Piękne Istoty" - 8/10 (recenzja
  3. "Przez burze ognia" - 8/10 (recenzja)
  4. "Świat wampirów" - 7/10 (recenzja)
  5. "McDusia" - 7/10 (recenzja)
  6. "Osobliwy dom pani Peregrine" - 7/10 (recenzja)
  7. "Wampiry z Morganville" (Księga 1) - 6,5/10 (recenzja)
Najlepsza książka kwietnia - "Delirium".
Najgorsza książka kwietnia - "Wampiry z Morganville" (Księga 1)

Nie mam pojęcia, czy do ocen zgodzicie się ze mną. Może którąś książkę sami przeczytaliście (a jestem pewna, że tak)?

Która z recenzji, jeśli którąś przeczytaliście, podobała wam się najbardziej? Pod koniec roku zamierzam zrobić notkę zawierającą spis najlepszych moich recenzji. Głosować na każdą recenzję (ale tylko w danym miesiącu!) można w "podsumowaniu miesiąca", w komentarzu (najlepsza zostanie tylko jedna!). Głosujcie!

sobota, 27 kwietnia 2013

Recenzja książki "Osobliwy dom pani Peregrine".

No cóż... kolejna książka za mną.


Tytuł: "Osobliwy dom pani Peregrine"
Autor: Ransom Riggs
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 400
Link do opisu: KLIK

Kilka słów ode mnie:

Książka, przyznam szczerze, oczarowała mnie po tym, jak spojrzałam na okładkę i po tym, jak przeczytałam zachęcający opis. Była to lektura, po której spodziewałam się naprawdę wiele.
Po przeczytaniu pierwszych zdań "Osobliwego domu" sądziłam, że książka jest aż za bardzo zwyczajna i wręcz denerwująca. Potem autor naprawiał swoje błędy i kiedy czytałam ostatnią stronę stwierdziłam, że książka nie była taka zła.

Pomysł:

Pomysł był wręcz genialny. Jacob, zwyczajny nastolatek, nagle staje się świadkiem śmierci ukochanego dziadka. Chłopiec chce poznać jego przeszłość, więc wyrusza wraz z ojcem do Walii, by odkryć miejsce, w którym dziadek Jake'a spędził dzieciństwo. Tam pisane mu jest odkrycie wielu sekretów...

Uwielbiam ten pomysł i muszę powiedzieć, że to polubiłam w książce najbardziej. Kolejna książka fantasy z dreszczykiem (chociaż nie nazwałabym tej książki horrorem).

Styl pisania:

Po pierwszej stronie miałam mieszane uczucia, po drugiej - czułam niepewność, po trzeciej - jęczałam z rozpaczy, po czwartej chciałam odłożyć tę książkę. A potem, o dziwo, było coraz lepiej.
Przez pierwsze sto stron czytając "Osobliwy dom" załamywałam ręce, bo niektóre wyrażenia były straszne. Potem autor się poprawił i zaczął pisać... dobrze! Aż sama się zdziwiłam, ponieważ pan Riggs mnie zaskoczył. Pozytywnie, rzecz jasna.

Postacie:

Jacob - na początku wydawał się być bardzo irytujący (och, a jego przyjaciel był pięć razy gorszy!). Potem, gdy poznał... no cóż, ich, zmienił się. Pozytywnie, jak wszystko w tej książce.
Polubiłam oczywiście osobliwe dzieci. W szczególności sympatią darzyłam małą Olive i Millarda.
Za to znienawidziłam, szczerze powiem, że nie wiem, dlaczego, panią Peregrine. Wcale nie wydawała mi się dziwna, osobliwa, tylko była surową opiekunką bez poczucia humoru.
Ale postacie oceniłabym na plus.

Okładka, tytuł, opis z tyłu:

Okładka - piękna, niepokojąca okładka. Bardzo mi się podoba i jest to chyba jedna z najładniejszych okładek książek, według mnie.
Tytuł - tytuł angielski o wiele bardziej mi się podoba ("Miss Peregrine’s Home for Peculiar Children"), ale ten polski... nie jest zły.
Opis z tyłu - zachęcił mnie, oczywiście. Zapewne każdego, kto przeczytał tę książkę.

Ocena: 7/10.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Recenzja książki "Delirium".

Hm, przeczytałam kolejną książkę...


Tytuł: "Delirium"
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 360
Link do opisu: KLIK

"Kocham cię. Pamiętaj. Tego nam nie odbiorą"

Kilka słów ode mnie:

Wybaczcie mi, ale musiałam dodać ten cytat. Musiałam.
Na początek chcę powiedzieć, że czuję się trochę głupio. Wszyscy już dawno skończyli ostatnią część, a ja przeczytałam dopiero pierwszą. No cóż, w końcu trzeba zacząć.

Wzruszyłam się, chociaż od dawna nie wzruszyłam się przy żadnej książce. Naprawdę, łezka mi poleciała, co nie zdarzyło się od dawna. Bardzo piękna książka, polecam każdemu.
Ta książka nie była tylko o miłości. Była o wolności, o szczęściu i nieszczęściu, o pięknie, o niesprawiedliwości i okrucieństwie ludzi.

Pomysł:

Książka opowiadała o świecie, w którym ludzie uznali miłość za chorobę. Wynaleźli lekarstwo na miłość. A Lena, główna bohaterka, dowiaduje się, czy miłość powinna uznana być za chorobę. Przynajmniej ja to tak postrzegam (link z opisem u góry, gdybyście mieli ochotę z opisem się zapoznać).
I muszę przyznać autorce, że znalazła świetny pomysł na książkę. Od razu, kiedy przeczytałam opis, pomyślałam, że muszę przeczytać tę książkę.
Nie zawiodłam się na niej.

Styl pisania:

Styl pisania mi się podobał. To zdanie powtarzam tak często, ale do "Delirium" pasuje idealnie.
Bardzo dużo w tej książce było opisów. Nie wiem, czy dla większości to plus, czy minus, lecz dla mnie zdecydowanie plus. Łatwiej było mi się rozeznać w książce, nie błądziłam po świecie Leny, lecz wiedziałam, gdzie główna bohaterka się znajduje i jak wygląda miejsce, w którym się znajduje. Tak samo jak z postaciami.
Emocji i uczuć Leny też było dużo. I to mnie bardzo cieszy.

Postacie:

Postacie były wspaniałe. Chociaż jednak Hana i Alex byli jakby wyidealizowani, to polubiłam ich. A zwłaszcza Alexa. Nie do końca wiem dlaczego, ale jego. Może dlatego, że powiedział wiele wzruszających i mądrych słów i po prostu... mnie wzruszył.
Lena i Grace też były świetne. Bunt, odwaga i miłość (chociaż Lena... no cóż, dopiero po połowie książki zaczęła mnie zaskakiwać).

Okładka, tytuł, opis z tyłu:

Okładka jest po prostu piękna. Nie mogłam się na nią napatrzeć. Jest ciekawa, specyficzna i skomplikowana. Piękna.
Tytuł - "Delirium". Chociaż nie wiedziałam, co oznacza to słowo (nadal nie wiem, przyznam się bez bicia) to wydaje mi się takie dziwne, ciekawe.
Opis z tyłu - jak najbardziej mnie zachęcił. Nic dodać, nic ująć. Zresztą jak zawsze.

Ocena: 8,5/10.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Recenzja książki "Przez burze ognia".

No cóż, jak się domyślacie, kolejną książkę mam z głowy...


Tytuł: "Przez burze ognia"
Autor: Veronica Rossi
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 368
Link do opisu: KLIK

Kilka słów ode mnie:

Sądziłam, że książka będzie świetna. I się nie pomyliłam! Książka była naprawdę niesamowita, chociaż niektórym, według mnie, mogłaby się nie spodobać. Na początku miałam wrażenie, że czytam książkę, którą się lubi, chociaż nie wie się, dlaczego. A potem nabierałam przekonań, że czytam książkę, którą się lubi, bo jest dobra.

Pomysł:

Chyba każdy, kto przeczytał tę książkę, powie, że pomysł był fenomenalny. Kocham tę książkę głównie z powodu pomysłu. Veronica Rossi naprawdę stworzyła oszałamiające światy. Każdy z nich w jakiś szczególny sposób się wyróżniał. Świetne zakończenie, zwłaszcza z Vale'em, jego plany, jeśli ktoś ma pojęcie, o czym mówię ;)
Nie wiem, co jeszcze dodać. Nie umiem...

Styl pisania:

Styl pisania mi się podobał. Opisy były pełne, pełno było emocji i uczuć bohaterów, czego ostatnimi czasy w książkach bardzo mi brakuje. Nie było żadnych wnerwiających słówek, np. "kretynka". Nareszcie! Och, jak mi łatwo, szybko i sprawnie czytało się tą książkę. Aż nie mogę uwierzyć, że już ją skończyłam! Język był prosty, ale piękny w swój sposób. Taki, jaki ma być.

Postacie:

Na początku wydawało mi się, że Aria to kolejna irytująca, żałosna dziewczyna. Bardzo się pomyliłam. Rzeczywiście, kiedy została wyrzucona z Reverie, zachowywała się po prostu... jakby była głupia. Panikowała, przypominała mi człowieka, który ma obsesję na punkcie higieny. Potem zachowywała się jak Wykluczony, co mnie ucieszyło. Perry'ego polubiłam od razu - może dlatego, że strzelał z łuku :)

Okładka, tytuł, opis z tyłu:

Okładka - spodobała mi się, chociaż ta dziewczyna trochę mnie denerwowała.
Tytuł - zainteresował mnie. Kiedy zobaczyłam tytuł "Przez burze ognia", wiedziałam, że ta książka będzie ciekawa. Nazwa bardzo oryginalna, jak dla mnie.
Opis z tyłu - zachęcił mnie. No cóż, nic dodać, nic ująć. Zachęcający.

Ocena: 8/10.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Recenzja książki "McDusia".

Och, pomysły na te wstępy mi się kończą. A więc zacznę tradycyjnym "przeczytałam kolejną książkę".


Tytuł: "McDusia"
Autor: Małgorzata Musierowicz
Wydawnictwo: Akapit Press
Liczba stron: 296

Kilka słów ode mnie:

Książkę dostałam na urodziny (które miałam w październiku, a dostałam w grudniu) i szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czy wolałabym dostać inną, czy nie. Z panią Musierowicz i z Jeżycjadą jest to moje pierwsze spotkanie. Nie mam pojęcia, czy kiedyś przeczytam poprzednie części tej serii, może, może. Ale na pewno przeczytam coś jeszcze pani Musierowicz.

Pomysł:

Gdybym miała oceniać pomysł, lepiej by było, bym czytała całą serię. No cóż, zaczęłam dziewiętnastą część i muszę jakoś ocenić ten pomysł.
Książka przedstawia (nie)zwykłe życie (nie)zwykłej rodziny. Według mnie każdy mógłby sobie napisać coś takiego. A jednak "McDusia" wyróżnia się na tle innych. To mi się w niej najbardziej podoba.
Sytuacje w tej książce mogłyby przydarzyć się każdemu. A jednak nie przytafiają się nikomu. To jest według mnie niesamowite, i to najbardziej lubię w takich prostych, zwyczajnych książkach.

Styl pisania:

Styl pisania mi się podobał. Autorka mogła pozwolić sobie na "he, he" czy "!!!" i wcale mi to nie przeszkadzało. Może dlatego, że w "McDusi" przytrafiało się to rzadko. W książce jest wiele wypowiedzi (które powinny być cenionymi cytatami), które należy przemyśleć, zastanowić się nad sensem słów i to również bardzo mi się podobało.
Świetne rozmowy, według mnie. Zwłaszcza kiedy Ignaś rozmawiał z Magdusią i Łusia po prostu... mówiła. Dla mnie bardzo dojrzały język.

Postacie:

Kolejny plus (chyba jestem dla tej książki za dobra). Świetne, (nie)zwykłe postacie. No cóż, one po prostu, tak jak cała książka, były (nie)zwykłe.
Polubiłam bardzo dużo postaci, zwłaszcza, że większość z nich uwielbiała czytać. Magdusię, czyli żartobliwie  McDusię lub McDonaldusię, też polubiłam. Mimo wszystko, polubiłam ją, chociaż niektórych mogłaby irytować.
I jak się tak zastanawiam, to chyba nie ma w tej książce postaci, której bym nie polubiła.

Okładka, tytuł, opis z tyłu:

Okładka była (nie)zwykła :) Niby prosta, ale skomplikowana. Jak patrzyłam na okładkę (przed przeczytaniem książki) to widziałam tylko te klucze, które wprowadzały ten tajemniczy nastrój.
Tytuł - och, ciekawy tytuł. Oryginalny, według mnie.
Opis z tyłu - ----- (książka nie zawiera "opisu z tyłu").

Ocena: 7/10 (a co tam, zaszaleję, pomiędzy 7,5/10).

piątek, 12 kwietnia 2013

Recenzja książki "Wampiry z Morganville" (Księga 1).

No cóż, nie dam wam spokoju. Przeczytałam kolejną książkę.


Tytuł: "Wampiry z Morganville (Księga 1)
Przeklęty dom
Bal umarłych dziewczyn"
Autor: Rachel Caine
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 512

Kilka słów ode mnie:

Nie miałam pojęcia, czego się po tej książce spodziewać. Po kilku pierwszych stronach zaczęłam miewać złe intencje. A jednak, co mnie samą zaskoczyło, w Morganville mi się podobało. Ta książka, szczerze mówiąc, mnie nie wciągnęła, ale były momenty, w których zaczynałam czytać... i nie mogłam przestać.

Pomysł:

Pomysł był... niezły. I nie znalazłam innego słowa, które określało by pomysł na "Wampiry".
Więc może przejdźmy dalej. Początek był nudnawy, Monica wkurzająca, tak więc... A potem wszystko się zaczęło.
Jednak denerwowały mnie wręcz zboczone fragmenty książki, które, niestety, pojawiały się często. Raz miałam ochotę nawet zwymiotować.

Styl pisania:

Hmmm... najsłabsze ogniwo tej książki. Niektóre teksty Monici sprawiały, że miałam ochotę odłożyć tę książkę i zapomnieć o niej. Tak samo z namiętnym powtarzaniem słowa "wow", zwłaszcza w pierwszej części. Ugh, jak widziałam "wow", myślałam, że dam ocenę "1/10".
I wyrażenia "kretynko", "debilko"... brak mi słów...
I te "wampy", które miały być chyba zdrobnieniami od słowa "wampiry".

Postacie:

Główna bohaterka (zwłaszcza na początku) była niezwykle irytująca. Autorka mówi, że Claire jest wyjątkowo bystra... a czasami wydawała się przygłupia.
Jednakże inne postacie były interesujące. Polubiłam Michaela, Sama, Amelię, Eve... Dużo ich było, co jest plusem, bo rzadko się zdarza, bym polubiła taką ilość bohaterów.
Tak więc, postacie na plus. Mimo wszystko.

Okładka, tytuł, opis z tyłu:

Okładka - mhym, ładna. Tylko się boki zaginały, chociaż nie mogę za to winić książki.
Tytuł - "Wampiry z Morganville". Szczerze mówiąc, mam problem z ocenieniem tej nazwy. "Przeklęty dom" - z tym też, niby prosta nazwa, chociaż...
"Bal umarłych dziewczyn" - chyba każdy się ze mną zgodzi, że brzmi to zdecydowanie ciekawiej od wyżej wymienionych tytułów. I ten tytuł mi się spodobał.
Opis z tyłu - zachęcający? Nie jestem pewna. Ale nie wiem.
Jeśli chodzi o opis z tyłu, to cytując Sokratesa... "Wiem, że nic nie wiem."

Ocena: 6,5/10.

sobota, 6 kwietnia 2013

Recenzja książki "Piękne Istoty".

Jak sądzicie, co się stało? Nową książkę się przeczytało.


Tytuł: "Piękne Istoty"
Autor(ki): Kami Garcia, Margaret Stohl
Wydawnictwo: Łyński Kamień
Liczba stron: 536

Kilka słów ode mnie:

Dawno nie czytałam tak świetnej książki!
Książkę przeczytałam ze względu na film. Zwiastun mnie zaciekawił, a ponieważ mam zasadę "najpierw czytam, potem oglądam", sięgnęłam po "Piękne Istoty". I nie żałuję! Żadna ekranizacja nie mogłaby tego przebić, więc cieszę się, że oglądając film, a nie czytając książkę, będę wszystko wiedziała.
Cóż by tu jeszcze powiedzieć... uwielbiam tę książkę!

Pomysł:

Wielki, wielki plus. Ktoś mógłby pomyśleć, że czarownice (co nie jest prawdą, bo to Obdarzeni) to mało oryginalny temat. W jak olbrzymim byłby błędzie!
Kolejny plus jest za wątek historyczny. I chyba wiem, jak Lena ma naprawdę na imię...
I mama Ethana, wraz z Marian - nigdy bym nie pomyślała, że... Nie, nie mogę spoilerować!

Styl pisania:

Zdarzały się małe wpadki. Kilka razy Ethanowi czy innym postaciom zdarzyło się powiedzieć słowo typu "spoko", co mnie denerwowało i to wpłynęło na to, że odcięłam jedną liczbę od oceny.
Jednakże styl był prosty, nie skomplikowany, przez co książkę czytało się szybko i swobodnie.

Postacie:

Kolejny wielki plus.
Rzadkością jest, bym polubiła głównego bohatera, narratora. A jednak!
I Ethan, i Lena są rewelacyjnymi postaciami... nawet dostrzegam pokrewieństwo między nami. Wszyscy (ja i oni) uwielbiamy czytać książki!
I Macon - jeden z najlepszych bohaterów, z jakimi się spotkałam! Ironiczny, dziwny... po prostu niezwykły!

Okładka, tytuł, opis z tyłu:

Okładka - mroczna, tajemnicza... piękna...
Tytuł - "Piękne Istoty" - ciekawe, ciekawe. Jednak nie widzę pokrewieństwa z książką. Może "Istota Naturalna" lub "Istoty Naturalne" byłyby lepszą decyzją.
Opis z tyłu - to zdania różnych ludzi o tej książce, żadnego opisu. A jednak zachęcające zdania...

Ocena: 8/10.

środa, 3 kwietnia 2013

Recenzja książki "Świat wampirów".

Dzisiaj przeczytałam "Świat wampirów". I znowu będziecie zmuszeni przeczytać moją recenzję.


Tytuł: "Świat wampirów. Od Draculi do Edwarda"
Autor: Manuela Dunn-Mascetti
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 208

Kilka słów ode mnie:

Każdy, kto lepiej mnie pozna wie, że uwielbiam zjawiska paranormalne. Wampiry, duchy itp. zawsze mnie fascynowały. W dzieciństwie miałam więlką kolekcję książek, poradników o tych niezwykłych istotach. Mało informacji mogłoby mnie zadziwić. Widać, pomyliłam się.

Pomysł:

Pomysł? Czy tu był jakiś pomysł? Czy naprawdę zbiór informacji o wampirach mógłby być pomysłem? Nie sądzę. I nie wiem, czy mam na tym zakończyć, czy pisać coś więcej... Bo nie wiem, co napisać.

Styl pisania:

Chyba jedyna rzecz,  na którą mogę się rozpisać.
Styl pisania mi się... podobał. Po prostu mi się podobał. Teksty nie zanudzały, książka napisana była wprost, a nie tzw. "być może". Nie było owijania w bawełnę, co mi się podobało. Rozbudowane teksty, chociaż stron było mało, dodatkowo jeszcze zdjęcia, dużo zdjęć. Podobało mi się również to, że autorka przedstawiała wampiry jako odrażające istoty. Meyer, na przykład, robi z wampirów potulne istotki,  którymi nigdy nie były. Kurczę, nie mam co napisać. Dziwna książka - nie umiem jej ocenić!

Postacie:

(Jeśli nie liczyć postaci z np. "Wywiadu z wampirem", nie było tam postaci. To był poradnik.)

Okładka, tytuł, opis z tyłu:

Okładka - ładna, podobała mi się. Lubiłam dotykać kropel krwi, fajnie się błyszczały :)
Tytuł. Świat wampirów, mhym. "Od Draculi do Edwarda" - BŁĄD! Nie było tam żadnego Edwarda, jednakże bardzo dużo Draculi, co, przyznam, ucieszyło mnie. Jednakże autorka, pisząc taki tytuł, powinna zagwarantować, że w książce będą wszystkie wampiry, jakie chodziły po Ziemi!
Opis z tyłu - zachęcający. Zwłaszcza "punkciki". 
Dla ciekawskich, te punkciki znajdziecie TUTAJ.

Ocena: 7/10.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Dwa nowe nabytki.

Ostatnio na mej półce pojawiły się dwie nowe książki. Oczywiście, już stoją w kolejce, a ponieważ kolejka jest długa, będę musiała trochę poczekać, zanim zacznę je czytać, niestety, bo wydają mi się bardzo interesujące...


Dla ciekawskich (od lewej):

1. "Zawsze przy mnie stój" - Carolyn Jess-Cooke
2. "Złodziejka mojej córki" - Rexanne Becnel

Wydaje mi się, że z tą po prawej mało osób miało do czynienia. Z tą po lewej na pewno więcej. Czy ktoś z was przeczytał którąś z nich? Albo obie? Chętnie wysłucham waszych recenzji.