Tytuł: "McDusia"
Autor: Małgorzata Musierowicz
Wydawnictwo: Akapit Press
Liczba stron: 296
Kilka słów ode mnie:
Książkę dostałam na urodziny (które miałam w październiku, a dostałam w grudniu) i szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czy wolałabym dostać inną, czy nie. Z panią Musierowicz i z Jeżycjadą jest to moje pierwsze spotkanie. Nie mam pojęcia, czy kiedyś przeczytam poprzednie części tej serii, może, może. Ale na pewno przeczytam coś jeszcze pani Musierowicz.
Pomysł:
Gdybym miała oceniać pomysł, lepiej by było, bym czytała całą serię. No cóż, zaczęłam dziewiętnastą część i muszę jakoś ocenić ten pomysł.
Książka przedstawia (nie)zwykłe życie (nie)zwykłej rodziny. Według mnie każdy mógłby sobie napisać coś takiego. A jednak "McDusia" wyróżnia się na tle innych. To mi się w niej najbardziej podoba.
Sytuacje w tej książce mogłyby przydarzyć się każdemu. A jednak nie przytafiają się nikomu. To jest według mnie niesamowite, i to najbardziej lubię w takich prostych, zwyczajnych książkach.
Styl pisania:
Styl pisania mi się podobał. Autorka mogła pozwolić sobie na "he, he" czy "!!!" i wcale mi to nie przeszkadzało. Może dlatego, że w "McDusi" przytrafiało się to rzadko. W książce jest wiele wypowiedzi (które powinny być cenionymi cytatami), które należy przemyśleć, zastanowić się nad sensem słów i to również bardzo mi się podobało.
Świetne rozmowy, według mnie. Zwłaszcza kiedy Ignaś rozmawiał z Magdusią i Łusia po prostu... mówiła. Dla mnie bardzo dojrzały język.
Postacie:
Kolejny plus (chyba jestem dla tej książki za dobra). Świetne, (nie)zwykłe postacie. No cóż, one po prostu, tak jak cała książka, były (nie)zwykłe.
Polubiłam bardzo dużo postaci, zwłaszcza, że większość z nich uwielbiała czytać. Magdusię, czyli żartobliwie McDusię lub McDonaldusię, też polubiłam. Mimo wszystko, polubiłam ją, chociaż niektórych mogłaby irytować.
I jak się tak zastanawiam, to chyba nie ma w tej książce postaci, której bym nie polubiła.
Okładka, tytuł, opis z tyłu:
Okładka była (nie)zwykła :) Niby prosta, ale skomplikowana. Jak patrzyłam na okładkę (przed przeczytaniem książki) to widziałam tylko te klucze, które wprowadzały ten tajemniczy nastrój.
Tytuł - och, ciekawy tytuł. Oryginalny, według mnie.
Opis z tyłu - ----- (książka nie zawiera "opisu z tyłu").
Ocena: 7/10 (a co tam, zaszaleję, pomiędzy 7,5/10).
Pomysł:
Gdybym miała oceniać pomysł, lepiej by było, bym czytała całą serię. No cóż, zaczęłam dziewiętnastą część i muszę jakoś ocenić ten pomysł.
Książka przedstawia (nie)zwykłe życie (nie)zwykłej rodziny. Według mnie każdy mógłby sobie napisać coś takiego. A jednak "McDusia" wyróżnia się na tle innych. To mi się w niej najbardziej podoba.
Sytuacje w tej książce mogłyby przydarzyć się każdemu. A jednak nie przytafiają się nikomu. To jest według mnie niesamowite, i to najbardziej lubię w takich prostych, zwyczajnych książkach.
Styl pisania:
Styl pisania mi się podobał. Autorka mogła pozwolić sobie na "he, he" czy "!!!" i wcale mi to nie przeszkadzało. Może dlatego, że w "McDusi" przytrafiało się to rzadko. W książce jest wiele wypowiedzi (które powinny być cenionymi cytatami), które należy przemyśleć, zastanowić się nad sensem słów i to również bardzo mi się podobało.
Świetne rozmowy, według mnie. Zwłaszcza kiedy Ignaś rozmawiał z Magdusią i Łusia po prostu... mówiła. Dla mnie bardzo dojrzały język.
Postacie:
Kolejny plus (chyba jestem dla tej książki za dobra). Świetne, (nie)zwykłe postacie. No cóż, one po prostu, tak jak cała książka, były (nie)zwykłe.
Polubiłam bardzo dużo postaci, zwłaszcza, że większość z nich uwielbiała czytać. Magdusię, czyli żartobliwie McDusię lub McDonaldusię, też polubiłam. Mimo wszystko, polubiłam ją, chociaż niektórych mogłaby irytować.
I jak się tak zastanawiam, to chyba nie ma w tej książce postaci, której bym nie polubiła.
Okładka, tytuł, opis z tyłu:
Okładka była (nie)zwykła :) Niby prosta, ale skomplikowana. Jak patrzyłam na okładkę (przed przeczytaniem książki) to widziałam tylko te klucze, które wprowadzały ten tajemniczy nastrój.
Tytuł - och, ciekawy tytuł. Oryginalny, według mnie.
Opis z tyłu - ----- (książka nie zawiera "opisu z tyłu").
Ocena: 7/10 (a co tam, zaszaleję, pomiędzy 7,5/10).
Nie za bardzo podoba mi się to co piszę Małgorzata Musierowicz, może to dlatego, iż preferuję książki o Wampirach i najbardziej wciągają mnie książki jaki "Pretty Little Liars", lecz gusta są różne.
OdpowiedzUsuńJednak najbardziej chciałam podziękować za zwrócenie mi uwagi na te nieszczęsne kropki, ponieważ zawsze miała problem jeżeli chodzi o wypowiedzi po myślniku "Kończyk kropką czy nie". Teraz utwierdziłaś mnie w fakcie, że tak i będę o tym pamiętała.
Dziękuję bardzo i pozdrawiam, xx
oo, wampiry and Pretty Little Liars ♥ ;>
UsuńJa też wolę fantastykę, ale czasem lubię sięgnąć po jakiś obyczaj.
UsuńTo ja dziękuję, cieszę się, że mogłam pomóc :)
Pozdrawiam :)
mam podobne zdanie z komentarzem " izzie . " ja tak samo tylko wole książki fantasy . A co do tej książki to nie czytałam .
OdpowiedzUsuńZabierałam się już kilka razy za czytanie tej książki jednak zawsze lądowała nie przeczytana na półce.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba jak piszesz recenzje tych książek :)
W wolnym czasie zapraszam do mnie :)
http://xstubborndreams.blogspot.com/
To jest właśnie obyczaj, nie każdemu może się spodobać.
UsuńDziękuję :)
Tak, wejdę w wolnym czasie.