sobota, 28 września 2013

Recenzja książki "Aż gniew twój przeminie".


Tytuł: Aż gniew twój przeminie
Tytuł oryginału: Till dess din vrede upphor
Seria: Rebeka Martinsson (tom 4)
Autor: Asa Larsson
Tłumaczenie: Beata Walczak-Larsson
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 352
Data wydania: 17 maja 2012











"Wszystko, co musimy wiedzieć o człowieku, jest w jego oczach"


Każdy miłośnik kryminałów słyszał o Asie Larsson. Genialnej Larsson, której powieści znajdują się na listach bestsellerów, podbijając serca czytelników. To czterdziestosiedmioletnia szwedzka pisarka, autorka wielu bestsellerów, takich jak Krew, którą nasiąkła czy W ofierze Molochowi. To autorka książek, które ciekawią, fascynują i intrygują. Zdobywają wiele nagród i kolejnych fanów, zauroczonych niezwykłą atmosferą Kiruny.
Aż gniew twój przeminie to czwarta powieść Larsson. To kolejna mrożąca krew w żyłach sprawa, prowadzona przez zdolną prokuratorkę Rebekę Martinsson. To kolejna książka, która zaskakuje i trzyma w napięciu.

"Nie żyję. Nie wiem jeszcze dokładnie, co to znaczy"


Był to chłodny, jesienny dzień... dzień, w którym popełniono morderstwo...
Wilma i Simon, para zakochanych nastolatków, postanawiają spędzić dzień nad jeziorem Vittangijarvi, nurkując pod taflą lodu w poszukiwaniu wraku starego samolotu, który zatonął kilkadziesiąt lat temu. Podczas wędrówki ku dnu coś idzie jednak nie tak. Liny zostają odcięte, a przerębla... Wilma, szukając drogi na zewnątrz, widzi ją, zastawioną zielonymi drzwiami. Kiedy dziewczyna próbuje się wydostać, ktoś jej to uniemożliwia. Tylko kto?
Po śmierci Wilma nawiedza we śnie prokuratorkę Rebekę Martinsson. Przekonuje, że to, co wydawało się nieszczęśliwym wypadkiem, tak naprawdę jest okrutnym morderstwem. Obserwuje swojego zabójcę; sprowadza policję na jego ślad.
Kto zabił Wilmę? Jaka tajemnica kryje się za taflą lodu, pod którą umarła dziewczyna?

"- Pomyślałem, że tutaj poczekam. [...] Na to, co przyjdzie. Na wszystko, co musi się zdarzyć"


"Kryminał" to słowo określające niezwykłą, niezapomnianą, trzymającą w napięciu historię, rozpaczliwe poszukiwanie winnego. "Kryminał" to jedna wielka zagadka, wielkie emocje i wielka przygoda. I właśnie za to kocham kryminały. Za skomplikowaną zagadkę, za dążenie do rozwiązania, powolne odkrywanie prawdy. Za towarzyszące zdumienie, zaskoczenie wypisane na twarzy, niedowierzanie i oszołomienie.
Z przykrością stwierdzam, że Aż gniew twój przeminie nie posiada swojej tajemnicy, nie ekscytuje, akcja nie zachwyca. Nie wiem nawet, czy mogę nazwać tę książkę kryminałem. Owy morderca... no cóż, jego tożsamość jest znana niemal od samego początku. A ja, naiwna, wciąż czekałam na kulminacyjny moment. Na chwilę, w której los jednak się odmieni, wszystko przybierze inny bieg, a ja zacznę szaleńczo przewracać strony, szukając wyjaśnienia na wszystkie moje pytania.

Wielkim plusem powieści jest jej klimat - lodowata Kiruna, która pod otaczającym zewsząd śniegiem kryje wiele tajemnic, ukrywająca krew pod zamarzniętą taflą wody. Kraczące kruki w swoim zimnym królestwie.
Niewiele jest książek, których akcja rozgrywałaby się w równie przerażającym, magicznym miejscu. Cieszę się, że czytając Aż gniew twój przeminie mogłam odwiedzić Szwecję, poznać jej mrożący krew w żyłach klimat oraz urok.

Bohaterowie - i to muszę docenić - wykreowani zostali w ciekawy sposób. Każdy z nich ma swój charakter, zachowania czy przekonania. Każdy z nich się wyróżnia, posiada coś, czego nie posiada nikt inny, ma odrębną, interesującą historię. Każdy z nich odgrywa swoją rolę. Postacie są niebanalne, barwe, budzące sympatię. Słowem, bohaterowie zostali stworzeni po mistrzowsku.

Aż gniew twój przeminie to kryminał przeznaczony dla spragnionych wrażeń czytelników, którzy dopiero zaczynają swą przygodę z tym gatunkiem. To idealna powieść na jeden, dwa zimowe wieczory, kiedy możemy wskoczyć pod koc i z ciepłym termoforem na brzuchu poznać kolejną lekką opowieść. Bo nie jest to lektura wymagająca, wprost przeciwnie - napisana prostym język. Słowem, przyjemna.

Ocena: 6/10.

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

wtorek, 24 września 2013

Recenzja książki "Nostalgia anioła".


Tytuł: Nostalgia anioła
Tytuł oryginału: The Lovely Bones
Seria: -
Autor: Alice Sebold
Tłumaczenie: Hanna Szajowska
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 368
Data wydania: (rok wydania) 2003











"W szkalnej kuli na biurku mojego taty mieszkał pingwin [...] Pingwin jest tam sam, myślałam, i martwiłam się o niego. Kiedy powiedziałam o tym tacie, stwierdził: «Nie martw się, Susie; ma miłe życie. Jest uwięziony w idealnym świecie»"


Nostalgia anioła to książka, która wstrząsa i porusza. Długa utrzymywała się na listach bestsellerów, zdobywając kolejnych fanów, miłośników historii morderstwa nastoletniej Susie Salmon. Jej autorka, pięćdziesięcioletnia Alice Sebold, amerykańska pisarka z dorobkiem trzech powieści - Szczęściary, Nostalgii anioła oraz Córeczki - pomysł na książkę zaczerpnęła z własnych doświadczeń. Sama bowiem, w wieku osiemnastu lat, została brutalnie zgwałcona. Potrzebowała dziesięciu lat, by uporać się z widmami przeszłości i odzyskać wiarę w siebie. Pomogły jej w tym rozmowy z innymi zgwałconymi kobietami oraz autobiograficzna Szczęściara, wydana w 2004 roku.

"Życie to dla nas wieczne wczoraj"


Susie Salmon wiodła zwyczajne życie. Miała kochających rodziców, dwójkę młodszego rodzeństwa, psa, przyjaciółkę i skrytą miłość. Nie wyróżniała się na tle innych. Dopóki ktoś jej nie zamordował.
Susie umarła szóstego grudnia 1973 roku. Wędrowała przez opustoszałe pole kukurydzy, wracając ze szkoły. Tam zauważyła swojego sąsiada, George'a Harveya. Sądziła, że jest tylko samotnym wdowcem, zamkniętym w klatce swego zielonego domu. Nie wiedziała, że od kilku lat zabija...
Zwabiona w pułapkę, miejsce pod ziemią, gdzie nikt nie mógł jej usłyszeć ani zobaczyć, została zgwałcona oraz zamordowana. Dziurę w ziemi zakopano, ciało sprzątnięto.
Ale nie był to koniec.
Susie trafia do nieba. Do niesamowitego, fantastycznego miejsca, w którym wszystko jest idealne, wszystko idzie po myśli dziewczynki. Każda jej zachcianka zostaje spełniona. Jednak marzenie by wrócić na Ziemię, do ukochanej rodziny, jest nieosiągalne. Zrozpaczona obserwuje swoją rodzinę - załamaną matkę oddalającą się od reszty rodziny, zdesperowanego ojca, młodszą siostrę oraz pięcioletniego braciszka. Śledzi swojego mordercę, jego poczyniania i próby zatuszowania mrożącej krew w żyłach zbrodni. Kieruje policję oraz ojca, rozpaczliwie szukającego śladów ukochanej córki, na trop Harveya.

"Jeśli dadzą ci papier w linie, pisz w poprzek"


Pamiętam emocje towarzyszące oglądaniu filmu. Łzy kapiące z oczu na policzki, na brodę, na ziemię. Poczucie pustki i samotności, towarzyszące każdej kolejnej chwili. Uśmiech. Niezrozumienie, a zarazem prawda wypisana na twarzy.
Cieszę się, że czytając książkę, po raz kolejny odkrywając niezapomnianą historię Susie, mogłam raz jeszcze odczuć potrzebę miłości i bezpieczeństwa. Zrzucić, choć na chwilę, maskę przyklejoną do twarzy, poczuć własne uczucia i odkryć skrytą, milczącą cząstkę siebie.

Autorka porusza ważne tematy. Bowiem stworzyła ona niezwykłą historię, która, przez okrutne morderstwo, wydaje się ciepłą opowieścią o prawdziwym życiu, śmierci, stracie, tęsknocie, miłości, zemście i zapominaniu. Historia Susie porusza i przygnębia, dając zarazem nadzieję i zdolność do kochania. Obok tej książki nie można przejść obojętnie. Nie można o niej zapomnieć, ot tak. Daje ona wiarę. Jest promykiem światła w morzu szarej rzeczywistości.

Ciekawy styl Sebold dodaje książce uroku. Dopełnia całą historię. Bo przyjemnym, prostym językiem można opowiedzieć naprawdę wiele. Nie potrzeba barwnych, wyczerpujących opisów, licznych cytatów i słów, których nikt nie zna. Ważna jest prawda. A jej jest w książce pełno.
Bohaterowie wzbudzają sympatię. Zapadają w pamięć. Ich rozpacz, smutek i gorycz, a również brutalność czy bezwzględność, są cechami znanymi nam wszystkim. A dzięki tej książce nabierają zupełnie innego znaczenia.
Całość tworzy niezapomnianą, wzruszającą, jedyną w swoim rodzaju opowieść.

Nostalgia anioła to przede wszystkim niezapomniane emocje i wrażenia. To książka jakich mało. Czyta się ją bardzo szybko, przyjemnie. Gwarantuję, że spędzicie przy niej miło czas. Że oddacie się tej niesamowitej historii, zapominając o problemach i cierpieniu. Że dzięki niej nawet w ulewny, szary, zimny dzień świat wyda wam się piękniejszy.

Ocena: 7/10.


Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

sobota, 21 września 2013

Recenzja książki "Ocal mnie od złego".


Tytuł: Ocal mnie od złego
Tytuł oryginału: Deliver Me from Evil
Seria: -
Autor: Alloma Gilbert
Tłumaczenie: Magdalena Filipczuk, Michał Filipczuk
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 320
Data wydania: 16 kwietnia 2012










"Jesteś nasieniem zła"

Ocal mnie od złego to książka pisana życiem. Alloma Gilbert jest jej autorką, narratorką oraz główną bohaterką. W książce opisuje trudy życia oraz tortury, jakich jej zastępcza matka, Eunice Spry, dopuszczała się w młodości małej Allomy. Opowiada o warunkach, w jakich musiała żyć, surowych zasadach, jakie narzucała jej "opiekunka" oraz drodze z piekła do normalności.
Gilbert postanowiła napisać Ocal mnie od złego po tym, jak Eunice Spry trafiła przed sąd. Jednak nadal miewa myśli, że zasługuje na wszystko, co złe, że jest dzieckiem szatana oraz, po prostu, że jest do szpiku kości zła...

"Jesteś dzieckiem szatana"


Matka Allomy chorowała, babcia wyjechała, a chociaż rodzice darzyli córkę ogromnym uczuciem, po prostu... nie dawali już rady. Więc kiedy pojawiła się pozornie miła, wykwalifikowana, kochająca dzieci "mama zastępcza", nie zastanawiali się długo...
Eunice wydawała się dobrą, uczciwą, ciepłą kobietą, której życie poświęcone było opiekowaniem się dzieci zmęczonych, strudzonych, postawionych w ciężkiej sytuacji rodziców. Pozwalała Allomie opiekować się swoimi kotami, pozwalała bawić się zabawkami, uwodziła pysznym jedzeniem oraz przytulnym domkiem. Lecz dopiero kiedy rodzice pozostawili Eunice Allomę, wszystko się zaczęło. Maska zniknęła. A Spry, z dobrej starszej pani zmieniła się w istnego diabła.
Zaczęło się od niewinnego uderzenia, klapsa w pupę, delikatnego, tak, by popamiętała. Lecz później sprawy przybrały inny obrót. Płyn do naczyń wtykany do gardła czy drewniany kij, wywołujący na skórze liczne zadrapania, guzy oraz sińce - to codzienność, z którą musiała się borykać sześcioletnia zaledwie, mała dziewczynka. Alloma dorastała w wiecznym strachu, w obawie przed bólem. A wyjaśnieniem wszystkich ran, całego bólu i cierpienia, było to, że jest zła i że zasługuje na tortury, bo jest dzieckiem szatana...

"Musisz dostać nauczkę, której nigdy, przenigdy nie zapomnisz"


Ocal mnie od złego to jedna z niewielu książek, które uświadamiają, jak ludzie potrafią być brutalni, bezwzględni i chciwi. Kiedy, podczas czytania, trzeba na chwilę przestać, by odetchnąć głęboko i otrzeć łzy, napływające do oczu. Kiedy całym umysłem zawładnia jedna myśl: "Jak można zrobić coś takiego małemu, bezbronnemu dziecku?". Kiedy uświadamiamy sobie, że nie każdy rodzic jest dobry, nie każda matka przytula się do dziecka, nie daje cukierka i całusa w czoło, gdy otrze sobie kolano. Ta książka rani, wzbudza wielkie emocje oraz otwiera oczy.
Ale smutne jest, że tylko cierpienie innych pozwala nam zobaczyć to, co niewidoczne - kroplę łzy na policzku małego dziecka, gdy za rękę prowadzi je starsza, uśmiechnięta pani. Prawda?

Powieść ta jest przygnębiająca, poruszająca i wzruszająca. Opowieść Allomy szokuje, zwłaszcza, że jest to historia prawdziwa. Głęboko zapada w pamięć. Nie jest to bynajmniej przyjemna lektura, na zimny, deszczowy wieczór, kiedy możemy zagrzebać się w kocu i wziąć do ręki książkę, mając nadzieję na poznanie nowej, ciekawej, lekkiej powieści. Warto poznać tę historię, by uświadomić sobie, że istnieją potwory czyhające w skórze ludzi, niby takich samych jak my. Że niektórym dzieciom nie staje przed oczami obraz lalek, klocków i kolorowych misiów, gdy słyszą słowo "dzieciństwo". Że dla nich "kara" to nie niewinny klaps.

Chociaż styl pisania Gilbert nie zachwyca, nie powala, to jest swobodny, przyjemny w odbiorze. Książkę czyta się szybko, łatwo.
Największym minusem za to jest nieprawdopodobne zakończenie. Wątpliwe, by coś takiego wydarzyło się naprawdę. Nie podobało mi się zupełnie. Odmieniło całe moje zdanie o książce. Pozostawiło niedosyt, głód i purpurową ze złości twarz.

I chociaż język nie jest piękny, autorka nie ma wielkiego doświadczenia literackiego, zakończenie czy  rozwój wydarzeń nie powala, to książkę uważam za udaną. Cieszę się, że mogłam poznać historię Allomy i odczuć radość na myśl, że mam co jeść, w co się ubrać i gdzie spać. "Inni walczą o to, co ty masz na wyciągnięcie ręki" odzywa się wewnętrzny głos, gdy patrzę na okładkę tej powieści.
Cieszmy się, że żyjemy. Bo inni mogliby tylko marzyć o tym, żeby umrzeć.

Ocena: 6/10.

wtorek, 17 września 2013

Recenzja książki "Posłaniec".


Tytuł: Posłaniec
Tytuł oryginału: The Messenger
Seria: -
Autor: Markus Zusak
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 354
Data wydania: 23 września 2009











"Tylko w dzisiejszym chorym społeczeństwie człowiek może być prześladowany za czytanie zbyt wielu książek"


Posłaniec to czwarta powieść australijskiego trzydziestoośmioletniego pisarza Markusa Zusaka. Jego pierwszą książkę, Moje tak zwane życie, napisał w wieku szesnastu lat. Kiedy był mały matka opowiadała mu o III Rzeszy, bombardowaniu Monachium oraz Żydach, wędrujących przez miasto, w którym dorastała. I właśnie dzięki temu, dzięki przerażającym historiom o ludzkiej brutalności i okrucieństwie, narodził się pomysł na Złodziejkę książek - bestsellerową powieść dla dzieci i młodzieży, od kilku lat na liście najlepiej sprzedających się książek według The New York Times.

"Nie wiedziałem, że słowa mogą być tak ciężkie"


Ed Kennedy prowadzi nudne, zwyczajne życie. Niczym nie wyróżnia się z tłumu. Ludzie, przechodząc obok niego, nie obdarzają go uśmiechem czy nawet przelotnym spojrzeniem. Do czasu...
Ed zarabia na życie jeżdżąc taksówką. Wieczory spędza grając w karty z trójką przyjaciół - Marvem, Ritchiem oraz Audrey, piękną, niezwykłą dziewczyną, którą darzy ogromnym uczuciem. Noce zaś, zamiast z atrakcyjną kobietą, spędza z Odźwiernym - cuchnącym siedemnastoletnim psem pijącym kawę.
Słowem, życie Eda jest aż nadzwyczajnie zwyczajne.
Aż pewnego dnia Ed powstrzymuje napad na bank. Staje się miejscowym "bohaterem-nieudacznikiem", piszą o nim w gazetach, podziwiają. A ktoś zaczyna się nim interesować.
Kiedy Ed dostaje pierwszą kartę, pierwszego asa, wszystko się zmienia. Zostaje Posłańcem niosącym przebaczenie, nadzieję i radość. Kierowany jedynie słowami wypisanymi na karcie zaczyna odkrywać tajemnice mieszkańców swojego miasta, pomaga im i stara się, za wszelką cenę, uczynić ich życie lepszym. Wybrany, niewiadomo przez kogo, niewiadomo dlaczego, rozpoczyna wędrówkę w poszukiwaniu przeznaczenia, sensu życia i odpowiedzi.
Bo kto stoi za jego misją?

"Wielkie rzeczy to czasem drobiazgi, które zostały zauważone"


Złodziejka książek oczarowała mnie, poruszyła i wzruszyła. A Posłaniec, kolejna powieść Zusaka? Wciągnął, zauroczył, rozbawił.
Dwie różne książki. Jeden autor. Ja, po lekturze Posłańca. Moje skromne zdanie, że Zusak to jeden z najlepszych pisarzy, których dane mi było poznać. Bo umie on pisać śmiało, błyskotliwie, a innym razem pięknie, barwnie, bajecznie. Jego styl pisania zmienia się z książki na książkę, ze zdania na zdanie. Jest jednym z niewielu pisarzy, którzy nadają charakter książce i tworzą bohaterów, którzy żyją nie tylko na kartach książki, a i w naszych sercach. Zusak to człowiek obdarzony niesamowitą wyobraźnią, spostrzegawczością oraz zdolnością do wielkich czynów, jak opowiadanie historii niby prostej, która dzięki jego słowom może nabrać zupełnie innego, głębszego znaczenia, za każdym razem innego, gdy kolejna osoba, nieświadoma co ją czeka, bierze książkę w rękę i, zaczynając pierwsze zdanie, wkracza do zupełnie innego świata pełnego miłości, nadziei oraz... szczęścia, po prostu szczęścia, szczęścia z życia, jakiego mało kto ma odwagę zaznać.


Posłaniec to książka napisana wyjątkowo swobodnie, z rozmachem. Czytając mamy wrażenie, że podróżujemy krok w krok za narratorem, słuchając jego niesamowitej opowieści. Że narrator to osoba stojąca tuż obok, z własnym charakterem, z własną twarzą i wizerunkiem. Lekki, przyjemny styl autora przypada do gustu, a krótkie zdania sprawiają, że książkę czyta się szybciej. Wydarzenia następujące zaraz po sobie dają ciekawy efekt, sprawiają, że czytelnik nie może oderwać się od książki, nie może odczuć nudy. Ta książka nie trzyma w napięciu, nie wciąga. Ona pochłania.

Bohaterowie zbudowani zostali idealnie. Każdy z ich inaczej, na swój własny sposób. Bo każdy z nich ma swój własny charakter, usposobienie i dziwactwa. Każdy z nich posiada odrębną historię. Każdy z nich wzbudza sympatię, zapada w pamięć. Każdy z nich posiada inny widok na świat, opowieść, na podstawie której można by napisać kolejną książkę. Każdy z nich jest niepowtarzalny, nietypowy, oryginalny.
Nie sądzę, bym znalazła kolejną powieść, w której postacie wykreowane zostały równie dobrze.

Komu polecam Posłańca? Każdemu miłośnikowi książek, który pragnie przeżyć wspaniałą, niezapomnianą przygodę w poszukiwaniu sensu życia, miłości i szczęścia z każdego uśmiechu skierowanego w naszą stronę. Posłaniec uczy i uświadamia, że nawet najdrobniejsze uczynki, jak pomoc w wniesieniu zakupów, to wielka rzecz. Bo wielkie rzeczy to drobiazgi, które zostały zauważone.

Ocena: 8/10.

piątek, 13 września 2013

PÓŁ-ROCZNICA bloga ze stosikiem w tle.


TO JUŻ DZISIAJ! PÓŁ-ROCZNICA MOJEGO BLOGA!

Tak, kochani! Od sześciu miesięcy piszę dla was recenzje! Trzynastego marca dwa tysiące trzynastego roku kliknęłam "stwórz bloga", a dwudziestego czwartego napisałam pierwszą recenzję... Och, nie chcę nawet wiedzieć, jak czuł się ktoś, kto czytał me pierwsze teksty. Mam nadzieję, że teraz piszę już trochę lepiej, a wam moje recenzje czyta się przyjemnie.
A w ciągu tych sześciu miesięcy...

  • napisałam 42 recenzje
  • opublikowałam 58 postów
  • licznik wybił ponad 10,600
  • dodaliście 831 komentarzy
  • mój blog zyskał 130 obserwatorów, 86 obserwatorów google + i 12 "lubię to!"
Bardzo wam dziękuję za te cudowne liczby. Nie sądziłam, że w tak krótkim czasie osiągnę COŚ takiego. Więc pragnę powiedzieć wszystkim i każdemu z osobna - DZIĘKUJĘ!
PS A teraz, jak już mam na koncie te sześć miesięcy, to idę pisać do jakiegoś wydawnictwa propozycję współpracy. Trzymajcie za mnie kciuki!

A w zanadrzu jeszcze... stosik! Większość książek wypożyczonych jest z biblioteki, jedna kupiona. Mam nadzieję, że każda z powieści okaże się ciekawą, poruszająca historią... Tak czy inaczej, trzeba mieć nadzieję.


  1. Posłaniec, Markus Zusak - przeczytana, z biblioteki
  2. Ocal mnie od złego, Alloma Gilbert - przeczytana, moja własna
  3. Nostalgia anioła, Alice Sebold - przeczytana, z biblioteki
  4. Aż gniew twój przeminie, Asa Larsson - z biblioteki, teraz czytam
  5. W mocy ducha, Richelle Mead - chcę przeczytać, z biblioteki
  6. Anna we krwi, Kendare Blake - jw.
  7. Zazdrość, Gregg Olsen - jw.
Widzicie coś dla siebie? Może coś czytaliście, macie na coś ochotę? A może coś polecacie? Czekam na wasze zachęty :)

wtorek, 10 września 2013

Recenzja książki "Zapomnij patrząc na słońce".


Tytuł: Zapomnij patrząc na słońce
Tytuł oryginału: Zapomnij patrząc na słońce
Seria: -
Autor: Katarzyna Mlek
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 256
Data wydania: 22 marca 2013










"Śpij, kochanie, zapomnisz, jak spojrzysz na słońce"


Zapomnij patrząc na słońce to książka, która wywołuje u czytelnika skrajne emocje i zachwyca swoją prawdziwością. To książka o rodzinie, która może żyć obok nas, obok naszego domu, czy nawet w tym samym budynku mieszkalnym.
Trudne tematy, ujęte w książce, postanowiła poruszyć Katarzyna Mlek, od lat zajmująca się malarstwem, fotografią, muzyką i pisaniem, trzydziestosześcioletnia polska pisarka. Jest ona również autorką książki Za firewallem oraz zbioru poezji zatytułowanego Zawodowa królowa. Pisze książki nieco lżejsze, jak i te trudniejsze.
A do tych trudniejszych należy właśnie Zapomnij patrząc na słońce.

"Każdy głupi może obiecać bogactwo, szczęście, zdrowie i miłość. Każdy, nawet byle jaka wróżka. Nieszczęście to wyzwanie. Mało kto chce się z nim zmierzyć"


Życie Hanki Borowskiej jest koszmarem. Za dnia dręczona jest przez matkę Sabinę, brutalną, niezrównoważoną pijaczkę, która bije ją i znęca się nad nią, fizycznie jak i psychicznie, zwracając uwagę na własne "nieszczęście" i okropne życie, jakie sama sobie stworzyła. Wszelką złość przelewa na małą dziewczynkę.
Lecz noc jest równie niebezpieczna. Sny, które nawiedzają Hankę, są okrutne i brutalne. A co gorsza, tak bardzo realistyczne. Postać czarnego kruka, towarzyszącego każdej wizji, niosącego ze sobą jedynie cierpienie i śmierć, przeraża ją. Okropne wizje towarzyszą na każdym kroku. Koszmar trwa, trwa i trwa. A spojrzenie na słońce, ponoć przynoszące ulgę i zapomnienie, już nie pomaga...
Wraz z kolejnymi dniami, latami, jest coraz gorzej. Kruk nie odpuszcza. Przynosi ze sobą coraz to gorsze koszmary, kombinacje przerażających scen przemocy. Pozostawia Hance tylko nierozwiązane zagadki. Każe zgadywać.
Ale to przecież tylko sny, prawda? Głupie sny...


"To jest gra, gra, w której nie zdradza się wszystkiego"

Piękna, hipnotyzująca okładka jest jedynie wstępem do niezwykłej, niezapomnianej historii. Jedynie przedsmakiem. I choć jest jednym z niewielu, które zapadają głęboko w pamięć i które mają w sobie prawdziwą magię, oczarowują i urzekają, obraz małej dziewczynki i przerażającego kruka blednie, kiedy kończy się ostatnie zdanie. Wtedy pozostają jedynie emocje, połączenie strachu ze wruszeniem, uśmiech na twarzy, drżące ręce i łzy, spływające po policzku.

Obok tej książki nie można przejść obojętnie. Nie można po prostu patrzeć na słowa. Tę książkę się czuje. Wzbudza ona wielkie emocje. Otwiera oczy. Bo faktem jest, że małych dzieci, nad którymi znęcają się rodzice, bijąc je i wyzywając od najgorszych, jest mnóstwo. A my, chociaż mieszkamy zaraz obok, nie robimy nic w tej sprawie. Siedzimy cicho i martwimy się o siebie. Nie obchodzi nas, że za ścianą pewna osoba, żyjąca istota, myśląca i kochająca tak jak my, właśnie przeżywa najgorszy koszmar.

Autorka tej powieści ma wielki talent. Bo choć książka nie jest przesiąknięta pięknymi, barwnymi wyrażeniami, opisy nie są długie, to... nie przeszkadza to w czytaniu. Ba, sądzę, że ta książka ma swój charakter, a pisarka swój własny styl. Dzięki niemu książkę czyta się szybciej, łatwiej, a wydarzenia następujące zaraz po sobie dają szokujący, niezwykły efekt.

Symbolem wszystkich nieszczęść małej Hanki jest czarny kruk. Postać, która przeraża, ciekawi i intryguje. Postać, którą każdy odbiera inaczej, postać, która dla każdego oznacza coś zupełnie innego. Jedni mają go za przyjaciela, drudzy za wroga, lecz każdy, absolutnie każdy, odczuwa strach, patrząc na jego czarne jak noc skrzydła. Kruk to postać symbolizująca granicę między snem a jawą, symbolizująca ból i śmierć oraz pytania, na które szukamy odpowiedzi. Które nas dręczą, prześladują, nigdy nie odchodzą w niepamięć.
I mnie książka pozostawiła pytania, na którymi cały czas pracuję. I może, kiedyś, patrząc na słońce, odpowiedź sama do mnie przyjdzie, niespodziewanie, wszystkie emocje wrócą, a przed oczami stanie, na nowo, magia całej tej książki, każdego zdania i każdego słowa.

Zapomnij patrząc na słońce to jedna z najlepszych książek, jakie miałam przyjemność ostatnio czytać. Brutalna, trzymająca w napięciu. Można pochłonąć ją jednej nocy, kiedy to, właśnie wtedy, nie mogąc zasnąć z obawy przed cierpieniem, odczuwamy jedynie krztynę tego, co czuła Hanka. Co przeżywała każdego dnia, każdej nocy.
To jedna z niewielu powieści, których się nie zapomina. Nawet patrząc na słońce...

Ocena: 10/10.

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

sobota, 7 września 2013

Recenzja książki "Ognista".


Tytuł: Ognista
Tytuł oryginału: Firelight
Seria: Ognista (tom 1)
Autor: Sophie Jordan
Tłumaczenie: Małgorzata Słabicka
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 312
Data wydania: 20 kwietnia 2011











"Aby utrzymać przy życiu tę część mojej istoty, muszę być blisko tego, co ją zabija"


Ognista to pierwsza część bestsellerowego cyklu dla młodzieży. Seria ta szybko podbiła serca czytelników z całego świata, urzekając niesamowitym klimatem oraz ciekawą fabułą. Zachwyca nie tylko młodych, ale i starszych, prowadząc ich w progi zupełnie innego świata.
A dzięki tym trzem książkom z cyklu - czyli Ognistej, Niewidzialnej oraz Hidden, ostatniej części, która jeszcze nie doczekała swej premiery w Polsce - zdobyła sławę dorastająca wśród wzgórz Teksasu Sophie Jordan, która już jako młoda osoba zaczęła tworzyć świat dragonów, fantazjując o niebezpiecznych smokach i pięknych księżniczkach.
Sophie Jordan, przeprowadziwszy się do Houston, koncentruje się teraz nad dalszymi losami Jacindy. Pisze, z uśmiechem na twarzy, z myślą o Ognistej, która ma pojawić się na ekranach telewizorów.

"Smutno jest zdać sobie sprawę z tego, że tym, których kochamy, będzie lepiej bez nas"


Dragony od lat walczą z myśliwymi - ludźmi, którzy polują na smoki, łapią je i zabijają, aby potem sprzedać uciętą głowę czy smoczą skórę. Ukrywają się przed wzrokiem ludzi, żyjąc we mgle, w ukryciu i ciszy. Nie mogą pozwolić na to, by ich złapano. Nie mogą pozwolić na to, by ich największy sekret ujrzał światło dzienne. Bowiem każdy dragon ma drugą twarz. Ludzką twarz, którą przybiera w ostateczności. 
Lecz kiedyś musi przyjść dzień, w którym największa tajemnica i ostatnia nadzieja dragonów będzie bliska wyjścia na jaw, a oni wszyscy będą zagrożeni... Tylko kto może ryzykować tak wiele? I w imię czego?
Kiedy urodziła się Jacinda, wszystko się zmieniło. Obdarzona bowiem została niezwykłym darem - darem ziania ognia, jakiego nie spotkano od wielu pokoleń. Jej życie zostało szczegółowo zaplanowane - od dziecka wie, z kim się zwiąże i jakie będzie jej "zadanie" - czyli wydanie na świat gromadki ognioziejów. Ona jednak buntuje się - wraz z przyjaciółką wybiera się na podniebną wyprawę. I wtedy dzieje się coś strasznego: myśliwi zauważają je. Jacinda, z myślą o ratowaniu przyjaciółki, ściąga uwagę łowców na siebie. Ukrywa się w jaskini. I właśnie tam po raz pierwszy spotyka Willa. Myśliwego, który darował jej życie.
Jacinda, po spotkaniu z myśliwymi, zmuszona jest do opuszczenia stada. Wraz z matką, która wyrzekła się swojej drugiej natury, i siostrą przeprowadza się do zupełnie innego miejsca. Zaczyna naukę w liceum, w którym... uczy się Will. Will i jego kuzyni, którzy od lat brutalnie wybijają jej gatunek.
Tymczasem dragonka Jacindy usycha. Czy prawdziwa natura dziewczyny przetrwa? Co Will wniesie do jej życia? Czy Jacinda da sobie radę w nowym otoczeniu?

"Liczyłam na to, że go zobaczę... Że on tchnie we mnie życie, przypomni mi... mnie"


Smoki to istoty, które coraz rzadziej pokazują się w literaturze. Te lśniące, niebezpieczne, potężne istoty zastąpiły za to nastolatki-wampiry, włochate wilkołaki czy nawet chodzące zwłoki. Ale dzięki pani Jordan możemy znów poczuć się jak dzieci dorastające dzięki niespełnionym marzeniom o dzielnych rycerzach i złych smokach. Możemy po raz kolejny wstąpić w niesamowity fantastyczny świat, w którym nie ma ograniczeń i nic nie jest niemożliwe.

Jacinda nie toleruje zasad, które narzuca jej wspólnota. Nie chce być tylko ognioziejką, niezwykłym okazem, którego trzeba chronić za wszelką cenę. Dziewczyna pragnie być wolna - pragnie móc latać swobodnie, szybować między drzewami, górami. I właśnie tam, podczas zabronionego lotu, spotyka myśliwych. Skrywa się w jaskini, która nie jest bezpiecznym schronieniem. Bowiem młody łowca o imieniu Will zauważa ją. I chociaż mógłby ją wydać, ochrania ją. Zostawia ją tam, nie biorąc ze sobą skóry ogniozieja.
Ognista jest opowieścią o wolności, zaufaniu oraz miłości. Ma w sobie magię. I kiedy zaczynamy śledzić losy buntowniczej dziewczyny, która marzy tylko o tym, by jej dar nigdy nie został odkryty, zaczynamy coś rozumieć. Patrząc między kolejne strony czy zdania, powoli doceniamy to, co mamy. Wolność wyboru. To, że możemy sami decydować o swoim życiu. Bo Ognista to opowieść, która uświadamia nam, że to, czego inni tak bardzo pragną, mamy w zasięgu ręki.

Książka ma jednak swoje złe strony. Bohaterowie nie budzą sympatii. Większość z nich wykreowanych zostało albo na wspaniałych, albo na zupełnie złych. Styl pisania autorki nie jest piękny czy nawet przyjemny. A świat smoków, mimo wszystko, nie jest ciekawie wykreowany. Większą część odgrywa - tak naprawdę - liceum, czyli miejsce, które zna każdy z nas.

Moja nadzieja na niezapomnianą przygodę po świecie dragonów umarła, kiedy Jacinda po raz pierwszy przekroczyła próg szkolnego budynku, a książka zmieniła się w kolejną powieść o ciężkim życiu (nie)przeciętnej nastolatki, która musi poradzić sobie w nowym miejscu, z nowymi wrogami. Zmieniła się w kolejną powieść o "niewyobrażalnej" miłości, która rodzi się między głównymi bohaterami - niczym nie wyróżniającą się nastolatką i nieosiągalnym chłopakiem.

Podsumowując, Ognista to powieść, która, choć urzeka piękną okładką i daje ważne lekcje, nie pozostawia po sobie wspomnień. Możemy odłożyć tę książkę na półkę - ot tak - i zapomnieć o niej. Możemy przeczytać powieść tę od deski do deski, poświęcając czytaniu kilka cennych godzin, i nie związać z nią miłych wspomnień, niezapomnianych emocji czy łez spływających po policzku. Możemy ją skończyć i zapomnieć, że w ogóle ją przeczytaliśmy.

Ocena: 5/10.

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

środa, 4 września 2013

Recenzja książki "Klątwa tygrysa".


Tytuł: Klątwa tygrysa
Tytuł oryginału: Tiger's Curse
Seria: Klątwa tygrysa (tom 1)
Autor: Colleen Houck
Tłumaczenie: Martyna Tomczak
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 360
Data wydania: 5 marca 2012











"[...] nie pozwalałam sobie na to, by kogokolwiek pokochać, gdyż bałam się, że zostanie mi odebrany"


Klątwa tygrysa to książka, o której ostatnimi czasy głośno. Jest nazywana literackim fenomenem, wielkim odkryciem, niesamowitą, zapierającą dech w piersiach powieścią. Albowiem jest to książka odrzucona przez wydawców, pokochana przez setki miłośników literatury fantastycznej, jak i romansu. Podbiła ona listy bestsellerów, a producenci filmowi walczą ze sobą o prawa do sfilmowania serii.
Colleen Houck to czterdziestoczteroletnia amerykańska autorka. Serię Klątwa tygrysa postanowiła napisać po przeczytaniu sagi Zmierzch autorstwa Stephenie Meyer. Nie znalazła dla swojego cyklu odpowiedniego wydawcy, więc postanowiła opublikować pierwszą część serii za własne pieniądze. I wtedy wydarzyło się coś nie całkiem prawdopodobnego. Książka zdobyła pierwsze miejsca na listach bestsellerów i wielu wiernych czytelników, miłośników historii o Kelsey i Dhirenie.

"Klucz do szczęścia to starać się wykorzystywać to, co przyniesie los, i być za to wdzięcznym"


Kelsey Hayes była zwykłą nastolatką... Do czasu...
Zbliżają się wakacje. A Kelsey, ukończywszy liceum, pragnie znaleźć tymczasową pracę. Odpowiednią dla niej ofertę dostaje w pewnym cyrku, w którym potrzebna jest pomoc w sprzątaniu po występach, a również w sprzątaniu klatek psów oraz pewnego białego tygrysa. Dziewczyna chętnie przyjmuje propozycję pracy. Z przyjemnością pomaga nowo poznanym przyjaciołom. Sprząta, rozdaje bilety... ogląda treningi wielkiego kota... Aż pewnego razu znajduje się z Dhirenem, białym tygrysem, sam na sam. Może, po raz pierwszy, przyjrzeć się jego pięknym, magnetycznym oczom i rozkoszować się widokiem lśniącego futra. Między Kelsey a zwierzęciem powoli rodzi się niewytłumaczalna więź. Więc kiedy tajemniczy przybysz z Indii, znany jako "pan Kadam", chce zabrać Dhirena do Narodowego Parku w rodzinnym kraju, a zarazem wziąć dziewczynę z sobą, Kelsey nie wacha się długo. Wyrusza w niesamowitą podróż. Nie wie nawet, że tygrys jest w rzeczywistości zaklętym indyjskim księciem, a ona sama wybranką, która pomoże mu w złamaniu klątwy. Nie wie nawet, że musi stawić czoła wielu niebezpieczeństwom, by pomóc Dhirenowi i odkryć, czym jest prawdziwa miłość.

"O tym, co jest prawdziwe, a co nie, każdy musi zdecydować we własnym sercu"


Książka urzeka niesamowitą, tajemniczą, wręcz piękną okładką. Opis? Podobnie. Całość zachęca, interesuje i wzbudza nasze zaciekawienie. A w dodatku z wieloma pozytywnymi opiniami... książka aż się prosi, by ją przeczytać!
Lecz za anielską oprawą kryje się coś jeszcze. Banalni, irytujący bohaterowie. Słaby styl autorki. Kiepskie dialogi. Wątek miłosny, który pozostawia jedynie złe samopoczucie, niesmak i niemiłe wspomnienia. A cała książka nie wnosi nic nowego, nie daje czytelnikowi ważnych lekcji i, po prostu, nie zaciekawia. Bo może jest to powieść przyjemna, na deszczowy, chłodny wieczór, kiedy możemy zniknąć w kocu, z gorącą herbatą i książką. Ale Klątwa tygrysa nie trzyma w napięciu, nie budzi zainteresowania i nie skrywa w sobie wielkiej tajemnicy, którą to my, czytelnicy, możemy odkryć.

Kelsey zaczyna pracę w cyrku. Może być świadkiem licznych występów oraz treningów. I tam, wśród stosu kukurydzy, kolorowych strojów i pamiątek, po raz pierwszy widzi tygrysa. Tygrysa, który skrywa jeszcze jedną twarz. Za białym futrem i magnetycznymi oczami bowiem ukryta jest twarz młodego indyjskiego księcia, na którego rzucono okropną klątwę wiele lat temu. A Kelsey, wybierając się na niezapomnianą wędrówkę do Indii, ma szansę tę twarz poznać...
Pomysł jest interesujący, z pewnością bardzo oryginalny. Dzięki Klątwie tygrysa możemy poznać bliżej barwny świat Indii, poznać hinduskie legendy i niezwykłe historie, zwyczaje. I miałam nadzieję, że wątek o indyjskich bóstwach i hinduskich historiach będzie lepiej wykorzystany. Bo kiedy narodziło się uczucie między Kelsey a Dhirenem, klątwa przeszła na drugi plan. "Och, nie mogę z nim być, chociaż tak bardzo go kocham" było zdaniem, które widniało niemal na każdej stronie.

Postacie są słabo wykreowane i... po prostu irytujące. Główna bohaterka swoim beznadziejnym zachowaniem przyprawia czytelnika o zawrót głowy, a Dhiren - niezwykle przystojny, urzekający, olśniewający, niczym grecki bóg - jest postacią wyjątkowo banalną. Więc kiedy zbliżają się do siebie, nadzwyczyjanie przeciętna nastolatka i piękny indyjski książę, można spodziewać się mieszanki wybuchowej.
W negatywnym tego słowa znaczeniu.

Komu mogę polecić Klątwę tygrysa? Najodpowiedniejszym wyborem byłoby wskazanie młodych ludzi, którzy uwielbiają gatunek paranormal romance. Więc jeśli jesteście odważni i macie ochotę zapoznać się z kolejną typowo młodzieżową banalną historią - zapraszam!

Ocena: 3/10.

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

poniedziałek, 2 września 2013

A jak tam sierpień u Roue?

Co dobre, to szybko się kończy. Wakacje minęły tak szybko... zanim się obejrzałam. Ale, i z tego się cieszę, wraz z 1 września przybyło kilka wspaniałych wspomnień oraz kilka nowych książek dołączonych do listy "przeczytanych". Chcecie wiedzieć, jakie to?
W sierpniu przeczytałam 9 książek - o dwie książki mniej niż poprzednim razem. No cóż, jak odpoczynek, to odpoczynek. Może również od książek.
Zrecenzowałam za to... też 9 tytułów. Przeczytałam stron 3324, co daje wynik 107 stron dziennie.

No to może pokażę wam dokładną listę przeczytanych książek:
  1. Zapomnij patrząc na słońce, Katarzyna Mlek - 1010 - 256 str.
  2. Wróżby z koronek, Brunonia Barry - 8/10 (RECENZJA) - 432 str.
  3. Pachnidło, Patrick Suskind - 7/10 (RECENZJA) - 220 str.
  4. Bez mojej zgody, Jodi Picoult - 7/10 (RECENZJA) - 440 str.
  5. GONE: Głód, Michael Grant - 7/10 (RECENZJA) - 544 str.
  6. Biała jak mleko, czerwona jak krew, Alessandro D'Avenia - 6/10 (RECENZJA) - 312 str.
  7. Ognista, Sophie Jordan - 5/10 - 312 str.
  8. Pomiędzy światami, Jessica Warman - 4/10 (RECENZJA) - 448 str.
  9. Klątwa tygrysa, Coleen Houck - 3/10 - 360 str.
I... co zrecenzowałam w sierpniu, a co przeczytałam w lipcu:
  1. Marina, Carlos Ruiz Zafón - 9/10 (RECENZJA)
  2. Córka Czarownic, Dorota Terakowska - 6/10 (RECENZJA)
  3. Niemożliwe, Nancy Werlin - 5/10 (RECENZJA)
Czyli...

Najlepsza książka: Zapomnij patrząc na słońce
Najgorsza książka: Klątwa tygrysa
Największe odkrycie: Zapomnij patrząc na słońce, Wróżby z koronek
Największe rozczarowanie: Ognista, Pomiędzy światami, Klątwa tygrysa

Całkiem, całkiem, prawda? Z wyniku jestem zadowolona. I mam nadzieję, że we wrześniu będzie równie dobrze co w sierpniu!

A jak wam poszło? Ile książek przeczytaliście, zrecenzowaliście? Może zrecenzowaliście którąś z wyżej podanych? Śmiało, pochwalcie się ;)